Przejdź do pełnej wersji artykułu

Polak na testach w Barcelonie. "To prototyp akademii"

Marcin Bułka (fot. twitter.com/FCBEscola_Vars) Marcin Bułka (fot. twitter.com/FCBEscola_Vars)

Był już na testach we Włoszech, teraz trenuje z młodzieżowymi drużynami Barcelony. Marcin Bułka z Akademii FCB Escola Varsovia to, zdaniem jego trenera Marka Chańskiego, wielki talent. – Ma dobrą technikę, jest wyważony oraz inteligentny. Mówiąc krótko, nie wpisuje się w stereotyp głupiego piłkarza – przyznał szkoleniowiec Bułki w rozmowie ze SPORT.TVP.PL.

SPORT.TVP.PL: – Wcześniej testy w Udinese oraz Atalancie, teraz Barcelona. Czy Marcin Bułka to pierwszy tak "rozchwytywany" wychowanek Akademii FCB Escola Varsovia?
MAREK CHAŃSKI: – Tak, można z przymrużeniem oka powiedzieć, że Marcin to prototyp, ale po nim nastąpi regularna produkcja. Ten chłopak, mimo młodego wieku, ma się już czym pochwalić. Jeśli po drodze nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, jeśli los będzie dla niego łaskawy, to "Buła", bo tak na niego wołamy w akademii, zrobi karierę.

Salta, chłodna głowa, dwa języki

– Jakie są najmocniejsze strony Marcina?

– Znakomite warunki fizyczne (198 cm, red.), przy których jest niesamowicie sprawny. On przy swoim wzroście bez kłopotu robi salto, a niech mi pan uwierzy, że to nie jest prosta sprawa. Do tego Marcin ma dobrą technikę, jest wyważony oraz inteligentny. Mówiąc krótko, nie wpisuje się w stereotyp głupiego piłkarza. Zna angielski, zna niemiecki (jego mama jest nauczycielką niemieckiego, red.), jak będzie trzeba, nauczy się i hiszpańskiego (śmiech). Jednak co najważniejsze "Buła" ma również chłodną głową, a to kwestia kluczowa – zarówno dla każdego sportowca, jak i każdego człowieka.

– Wielu było piłkarzy, którzy, zaczynając karierę, mieli chłodną głowę, potem wyjechali za granicę i świat o nich zapomniał. Jest pan pewien, że Marcinowi, w przypadku odniesienia sukcesu, nie grozi "sodówka"?
– Nie, nie jestem tego pewien. Życie jest tak nieprzewidywalne, że nigdy nie można być czegoś pewnym w stu procentach. Marcina znam jednak od 1,5 roku, czyli od momentu, gdy zacząłem pracę w akademii i jako człowiek nigdy mnie nie zawiódł. Ten chłopak ma jasno nakreślony cel i robi wszystko, by ten cel osiągnąć. Wszystko robi jednak z głową, z chłodną kalkulacją, a to w takim wieku jest naprawdę rzadko spotykane.

– Korzysta z pomocy psychologa?
– Tak. W akademii współpracuje z nami pani psycholog. Są zajęcia grupowe, ale jeśli ktoś wyrazi ochotę na spotkanie indywidualne, to i takie mają miejsce. Marcin bierze udział w tych spotkaniach, bo zdaje sobie sprawę, że wzbogacą go one jako człowieka.

Marcin Bułka na treningu w Barcelonie (fot. twitter.com/FCBEscola_Vars) Marcin Bułka na treningu w Barcelonie (fot. twitter.com/FCBEscola_Vars)

Lewa noga – od metra do tramwaju

– Te zajęcia mu pomagają?

– Pewnie, zresztą jak wszystkie pozostałe. Marcin ma dar wyciągania odpowiednich wniosków po popełnionych błędach. Gdy pierwszy raz chciałem zobaczyć go w akcji, to na mecz przyszedłem około 7. minuty. Jak ja wchodziłem, to on schodził po czerwonej kartce. Był daleko od bramki, zatrzymał akcję i sędzia go wyrzucił. Ta sytuacja go jednak nie zniechęciła i dalej gra jak na współczesnego bramkarza przystało. Każdy błąd to dla niego nauka, nauka i jeszcze raz nauka.

– Wspomniał pan również o dobrej technice. Jest tak dobra, że nie robi Marcinowi różnicy, którą nogą ma rozpocząć akcję swojej drużyny?
– Aż tak dobrze nie jest. Prawa noga jest zdecydowanie lepsza, ale i lewą radzi sobie coraz lepiej. Jak zaczynaliśmy współpracę, to lewa służyła mu tylko do wsiadania do metra, a teraz służy do wsiadania do tramwajów i to tych starszych, a nie niskopodłogowych (śmiech). Marcin jak już wspomniałem wie, co chce w życiu osiągnąć i w związku z tym nie boi się ciężkiej pracy. On kocha treningi, kocha się uczyć.

– Sama miłość do trenowania czasami nie wystarcza. Czy Marcin jest przygotowany na ewentualne niepowodzenia?

– On ma duży dystans do siebie i do tego, co się wokół niego dzieje. Ma tylko 16 lat, ale już wiele przeszedł i wie, że życie to nie tylko te dobre chwile. Rozmawialiśmy z nim wiele razy, zaznaczaliśmy, że w świecie zawodowego sportu bardzo często pojawia się zawiść, że "testy w Barcelonie" robią wrażeniu na wielu, ale jednocześnie ci sami będą od teraz czyhać tylko na jego błędy. Marcin ma w sobie wiele pokory, jestem spokojny o niego.

Marcin Bułka i Marek Chański (fot. Darek Matyja)

Przypomina van der Sara

– Marcin to nie byłby jednak pierwszy sukces w pana karierze.

– Tak. W Bayerze Leverkusen gra Tomasz Kucz, w Piaście Gliwice Rafał Leszczyński, który ma przecież za sobą powołania od Adama Nawałki. Nie ukrywam, że to duża satysfakcja dla trenera. Najbardziej cieszy mnie jednak to, że Tomek, Rafał czy Marcin pamiętają o mnie. "Buła" już z Katalonii zadzwonił do mnie, opowiedział jak wygląda ten jego pobyt w Barcelonie, ogólnie podzielił się ze mną swoim szczęściem. To najpiękniejsza chwila w życiu każdego trenera. Moim szkoleniowym idolem jest Rudolf Kapera, który na każdym kroku powtarzał mi, by uczyć bramkarzy przede wszystkim tego, by po popełnionym błędzie od razu o nim zapominali i nadal prezentowali pełnię swoich umiejętności. Nie jest to proste, ale Marcin w tym aspekcie jest znakomity.

– Marcin po wyjeździe do Barcelony stał się już "gwiazdą" akademii?

– To nieodpowiednie słowo, ale w akademii już od dawna jest idolem dla młodszych. Wszyscy mnie o niego wypytują, chcą być na bieżąco. Dla tych najmłodszych jest jak ojciec, dla każdego znajdzie chwilę, porozmawia, pocieszy. Akademia już teraz jest dumna z Marcina i to bez względu na wszystko na pewno się nie zmieni.

– Trenerzy nie lubią porównywać swoich zawodników do znanych piłkarzy, ale czy Marcin kogoś panu przypomina?
– Edwina van der Sara, ale tylko troszeczkę i to głównie przez warunki fizyczne. Przede wszystkim Marcin Bułka przypomina Marcina Bułkę i niech tak zostanie.

Edwin van der Sar (fot. Getty Images)
Źródło: SPORT.TVP.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także