Niesamowite emocje w Madrycie! Atletico dopiero po rzutach karnych awansowało do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Po raz pierwszy w historii rozgrywek w dwumeczu nie padły gole. Największym pechowcem w PSV okazał się Luciano Narsingh, który spudłował decydującą "jedenastkę".
Gdy trzy miesiące temu Javier Zanetti wyciągnął kulki z nazwami obu zespołów, wielu fanów Atletico uśmiechnęło się pod nosem. Drużyna ze stolicy Hiszpanii była zdecydowanym faworytem dwumeczu i niektórzy już widzieli ją w kolejnej fazie. Tej opinii nie zmieniło pierwsze spotkanie, bo na Estadio Vicente Calderon gospodarze wygrali 11 z 13 ostatnich meczów w Lidze Mistrzów. Mistrz Holandii skazany był na pożarcie.
Ten mit upadł ostatecznie po pierwszej połowie. Phillip Cocu zaskoczył ustawieniem, decydując się na trzech środkowych obrońców. Co więcej, jego zawodnicy nie czekali na własnej połowie, ale atakowali rywali już pod ich polem karnym. Momentami goście byli stroną przeważającą i Jan Oblak musiał wykazać się bramkarskimi umiejętnościami.
Lepsze okazje stworzyli sobie jednak gospodarze. W 15. minucie powinno być 1:0, po tym jak sam na sam z Jeroenem Zoetem znalazł się Antoine Griezmann. Francuz przegrał jednak ten pojedynek. Podobnie jak w 37. minucie, gdy próbował zaskoczyć Holendra strzałem głową. Dziesięć minut wcześniej swoją najlepszą sytuację przed przerwą miało PSV, ale Luuka de Jonga uprzedził Oblak.
Drugą część meczu mocno rozpoczęli gracze Diego Simeone, praktycznie nie wychodząc z połowy przeciwnika. Mimo to PSV miało w 58. minucie doskonałą szansę. W słupek po rękach Oblaka trafił Jurgen Locadia. Słoweniec zdołał jeszcze powstrzymać dobijającego de Jonga. To była jedna z nielicznych akcji holenderskiego zespołu w drugiej połowie. Im bliżej 90. minuty, tym bardziej naciskało Atletico.
Wiele w jego grze zmieniło pojawienie się na boisku Fernando Torresa. To właśnie strzał Hiszpana w 86. minucie na słupek sparował Zoet. Goście w końcówce opadli z sił, ale udało im się nie stracić gola. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była zatem dogrywka. W niej tempo było już znacznie wolniejsze. Piłkę przy nodze mieli głównie gospodarze, PSV skupiało się na obronie własnej bramki. Na tyle skutecznie, by doprowadzić do rzutów karnych.
Potrzeba było aż ośmiu serii, by Rojiblancos mogli świętować drugi z rzędu awans do ćwierćfinału. Wykonawcą decydującej "jedenastki" był Narsingh, który trafił w poprzeczkę. Co ciekawe, Cocu wprowadził go dopiero w 118. minucie...
19:00
FC Barcelona/Inter Mediolan