FC Barcelona kolejnym ćwierćfinalistą Ligi Mistrzów. Po zwycięstwie 2:0 w pierwszym spotkaniu, w rewanżu na Camp Nou pokonała Arsenal 3:1 (1:0). Gole dla Blaugrany strzeliło wielkie trio: Neymar, Luis Suarez i Lionel Messi.
Kanonierzy naprawdę dobrze zaprezentowali się w Londynie. Stworzyli sobie wiele sytuacji i byli blisko korzystnego rezultatu. Tyle, że w przypadku Barcelony granica między sukcesem a porażką jest cienka. Dwa gole Messiego wystarczyły, by praktycznie zakończyć emocje w dwumeczu. Rewanż miał być formalnością.
Arsenal zagrał ambitnie, ofensywnie i bez bojaźni. Już na początku pierwszej połowy Marca-Andre ter Stegena próbował zaskoczyć aktywny Mesut Oezil. Strzelił jednak obok bramki, a potem do głosu doszli gospodarze. Wprawdzie stuprocentową sytuację zmarnował Lionel Messi, ale w 18. minucie nie pomylił się za to Neymar. Wykorzystał złe ustawienie Gabriela Paulisty i prostopadłe podanie od Suareza.
Mimo niekorzystnego przebiegu spotkania, goście na chwilę zwietrzyli swoją szansę. W 51. minucie Alexis Sanchez wyłożył piłkę do niepilnowanego przed polem karnym Mohameda Elnenyego, który pięknym strzałem w okienko doprowadził do remisu. Chilijczyk zaliczył piątą asystę, dzięki czemu stał się pod tym względem najlepszym zawodnikiem rozgrywek.
Barcelona za wszelką cenę nie chciała dopuścić do nerwowej końcówki. Zaraz po stracie gola wrzuciła piąty bieg i szybko przyniosło to efekt. W 65. minucie dośrodkował Dani Alves, a akcję wspaniałym wolejem wykończył Suarez.
Trafienie Urugwajczyka nie "zabiło" widowiska. Obie drużyny miały jeszcze swoje sytuacje, jak choćby ta z 67. minuty, gdy w poprzeczkę trafił Danny Welbeck, czy strzał głową Sergio Busquetsa, na dziesięć minut przed końcem spotkania.
W końcówce na swojego gola zapolował Messi. Zrobił to w swoim stylu. Wbiegł z piłką w pole karne rywala i nie robiąc sobie nic z asysty obrońców, przerzucił piłkę nad bezradnym Davidem Ospiną. Było to dziewiąte trafienie Argentyńczyka w starciach z Arsenalem. Żaden inny zawodnik nie był jeszcze tak skuteczny w rywalizacji z jednym klubem. A do 500 bramek w karierze brakuje mu już tylko dwóch.