Real Madryt po Puchar Europy sięgał dziesięć razy, z kolei VfL Wolfsburg po raz pierwszy w historii klubu awansował do ćwierćfinału. Faworyta w tej parze wskazać łatwo, ale piłkarze Wilków nie ukrywają, że to było dla nich bardzo dobre losowanie.
Real w 1/8 finału wyeliminował AS Roma, Wolfsburg okazał się lepszy od KAA Gent. Dla Wilków czołowa "8" to już wielki sukces, ale zawodnicy Dietera Heckinga nie ukrywają, że apetyt rośnie w miarę jedzenia.
– To dla nas wręcz wymarzone losowanie. Zagrać przeciwko Realowi to
marzenie każdego piłkarza. Mamy do nich duży szacunek, ale nie
zamierzamy być tylko widzem w tych dwóch meczach. Chcemy coś osiągnąć w
tym dwumeczu i wierzę, że nas na to stać. Nie będziemy mieli nic do
stracenia – przyznał Bas Dost.
W podobnym tonie wypowiedział
się Christian Traesch. – Real to bardzo atrakcyjny rywal, jedna z
najlepszych drużyn w Europie. To Królewscy będą faworytem, jednak my
chcemy "sprzedać" siebie jak najlepiej i dlatego zrobimy wszystko, co w
naszej mocy, by pokrzyżować plany rywalom. W piłce wszystko jest
możliwe.
W Wolfsburgu zapowiadają walką do upadłego w rywalizacji
z utytułowanym rywalem, z kolei w Madrycie starają się tonować
hurraoptymistyczne nastroje.
– Dla Wolfsburga to będzie pierwszy
ćwierćfinał w historii więc nie będzie trzeba nikogo dodatkowo
motywować. Jeśli chcemy awansować do półfinałów, to w tych dwóch meczach
musimy zaprezentować się równie dobrze, jak w spotkaniach z rzymianami.
Zaznaczam jednak, że w tej fazie rozgrywek nie ma już faworytów.
Zresztą słowo "faworyci" jest bardzo groźne – zaznaczył Emilio
Butragueno, dyrektor do spraw instytucjonalnych.