Eric Molina znokautował Tomasza Adamka w 10. rundzie walki wieczoru gali w Krakowie. Amerykanin meksykańskiego pochodzenia zdobył pas IBF Inter-Continental. Niewykluczone, że dla Polaka to był ostatni pojedynek w karierze.
Molina od początku starcia w Tauron Arenie polował na jeden, kończący cios. Po raz pierwszy trafił Adamka w drugiej rundzie, ale "Góral" szybko doszedł do siebie i w kolejnych minutach był stroną przeważającą. Polak wyprowadzał znacznie więcej ciosów, punktował rywala, ale większej krzywdy mu nie robił.
Kibicom mogły się podobać przede wszystkim rundy ósma i dziewiąta, w
których Adamek wreszcie przyśpieszył i Molina znalazł się w tarapatach. I
gdy wydawało się, że zwycięstwo jest blisko, w ostatniej sekundzie
dziesiątej rundy "Góral" został znokautowany. Amerykanin polował na
prawy prosty i wreszcie się doczekał – Polak się odsłonił, rywal trafił
idealnie i sędzia wyliczył naszego reprezentanta do dziesięciu.
Szkoda
tym większa, że Adamek na kartach wszystkich sędziów prowadził po
dziewięciu rundach 88:83. Wygrana była zatem na wyciągnięcie ręki.
Czy to koniec kariery pięściarza z Gilowic? Po pojedynku zdradził, że więcej między linami go nie zobaczymy. Trzeba jednak pamiętać, że po porażce z
Arturem Szpilką mówił to samo...
W pozostałych pojedynkach emocji również nie brakowało. Jako pierwszy ze zwycięstwa w ringu w Krakowie cieszył się Michał Syrowatka, który zrewanżował się Rafałowi Jackiewiczowi za porażkę przez nokaut pod koniec 2015 roku. Pierwsze dwie rundy były wyrównane, ale od trzeciego starcia to młodszy o 11 lat Syrowatka był zdecydowanie lepszy między linami.
Jackiewicz, który nie był w stanie dopaść znacznie szybszego i bardzo mądrze boksującego rywala, ostatecznie przegrał jednogłośną decyzją sędziów 94:96, 94:96, 92:98. Na pełnym dystansie walczyli również Mateusz Masternak oraz Eric Fields. Wracający na polski ring po ponad czteroletniej przerwie "Master"podobnie jak Syrowatka nie miał najmniejszych problemów z wygraną.
Fields przyjął wiele, naprawdę mocnych ciosów, ale ostatecznie nie dał
się powalić Masternakowi i po pojedynku zebrał zasłużone brawa za
ogromne serce do walki. Dwóch sędziów wszystkie dziesięć rund przyznało
Polakowi, jeden widział zwycięstwo naszego reprezentanta w stosunku
99:91.
Bez punktowego werdyktu obyło się z kolei w batalii
Andrzeja Wawrzyka z Marcinem Rekowskim. Wawrzyk posłał swojego dobrego
kolegę na deski w pierwszej i szóstej rundzie. Efektowny był przede
wszystkim drugi nokdaun, po którym Rekowski co prawda wstał, ale
zamroczony tylko cudem dotrwał do gongu. W siódmym starciu było już
jednak po wszystkim – po kolejnym kapitalnym lewym sierpowym Wawrzyka
sędzia Leszek Jankowiak przerwał pojedynek.
Jeszcze efektowniejsze zwycięstwo zanotował Michał Cieślak. Polak od
pierwszego gongu pojedynku z Francisco Palaciosem rzucił się na rywala i
już w czwartej rundzie mógł się cieszyć z wygranej.
26-latek trafił
"Czarodzieja" kapitalnym prawym prostym i choć Portorykańczyk pozbierał
się, to za chwilę nasz reprezentant przeprowadził kolejny atak i sędzia
zakończył walkę. Dla niepokonanego na zawodowych ringach Cieślaka to
dwunasty triumf w karierze. Rośnie nam kolejny mistrz świata?