Piotr Myszka (AZS AWFiS Gdańsk) do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro przygotowuje się podobnym systemem jak w latach ubiegłych. – Znam swój organizm, wiem czego potrzebuje i co jest dla mnie najlepsze – przyznał mistrz świata w windsurfingowej klasie RS:X.
Pod koniec marca wrócił na święta z trwającego 10 dni zgrupowania na Majorce, a już w niedzielę wyjechał do Francji na kolejny obóz. – Razem z Gosią Białecką wylądowaliśmy w Nicei, skąd trener Cezariusz Piórczyk zabrał nas samochodem do odległego o około 100 km Hyeres. W tej miejscowości będziemy przez dziewięć dni i ten czas zamierzamy spędzić bardzo intensywnie. Poza ćwiczeniami na wodzie mamy w planie również sporo treningów ogólnorozwojowych. Pogoda jest dobra, zrobiliśmy już rundkę rowerem po Lazurowym Wybrzeżu – powiedział PAP.
Pod koniec kwietnia w Hyeres rozegrane zostaną regaty Pucharu Świata. Przed igrzyskami będzie to ostatni start gdańskiego żeglarza w oficjalnych zawodach.
– W tej imprezie chciałbym zaprezentować się z jak najlepszej strony, bo będzie to również pewna weryfikacja dotychczasowych przygotowań. Później czekają nas jeszcze regaty na akwenie olimpijskim, ale organizują je trenerzy poszczególnych reprezentacji. Można je określić jako ustawki z innymi zawodnikami, którzy wystartują w igrzyskach – wyjaśnił.
W planie przygotowań do najważniejszej imprezy w tym sezonie są jeszcze dwa zgrupowania w Rio do Janeiro. Będą one przeplatane dwoma wyjazdami do Santander w Hiszpanii, gdzie w 2014 roku odbyły się żeglarskie mistrzostwa świata.
– W Santander panują bardzo zbliżone warunki do tych, które występują w Zatoce Guanabara. To akwen zamknięty z płaską falą, ale najważniejsze, że są tam silne prądy, których nie ma w Polsce. A nam szczególnie zależało, żeby trenować w realiach, w których odbędzie się olimpijska rywalizacja – stwierdził.
Pomiędzy zagranicznymi wojażami niespełna 35-letni deskarz ćwiczyć będzie głównie w Trójmieście. – Pogoda umożliwi nam już żeglowanie po wodach Zatoki Gdańskiej. Nie będą to jednak zbyt forsowne zajęcia. Chodzi o to, aby tylko podtrzymać to, co się do tej pory wypracowało, a jednocześnie złapać świeżość przed kolejnymi zgrupowaniami – przyznał.
Chwilę oddechu zawodnik AZS AWFiS Gdańsk miał także w trakcie świąt, które spędził w rodzinnym Mrągowie. – To były bardzo aktywne święta. Musiałem skosztować różnych wielkanocnych smakołyków, ale nie zabrakło też sportowych akcentów. Codziennie biegałem i jeździłem na rowerze. Jednego dnia zrobiłem sobie rundę po naszych przepięknych mazurskich trasach. Jechałem przez Świętą Lipkę oraz Reszel, następnie ruszyłem w kierunku Barczewa i wróciłem do Mrągowa – wspomniał.
Mistrz świata zaznaczył, że do swojego debiutanckiego startu w igrzyskach przygotowuje się takim samym systemem jak w poprzednich latach. – Znam swój organizm, wiem czego potrzebuje i co jest dla mnie najlepsze. Poza tym ta metoda sprawdziła się, co też widać po wynikach w zawodach. Radykalne zmiany nie są potrzebne, bo eksperymenty z reguły źle się kończą. Jak w starym dowcipie – operacja się udała, ale pacjent zmarł. Tego chcę uniknąć – podsumował Piotr Myszka.
W deskowej klasie RS:X rywalizować będzie w sierpniowych regatach olimpijskich 36 zawodników.