"Kopali! Bili! Dusili!" – w ten sposób niemiecki dziennik "Bild" podsumował niedzielne spotkanie Koeln z Bayerem Leverkusen (0:2) w 29. kolejce Bundesligi. W doliczonym czasie sędzia Manuel Graefe pokazał aż dwie czerwone kartki.
Goście wygrali po bramkach Juliana Brandta (39.) oraz Chicharito (44. minuta) i awansowali na czwarte miejsce w tabeli Bundesligi, premiowane udziałem w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów w kolejnym sezonie. Jednak kibice zapamiętają to spotkanie z całkiem innego powodu. A wszystko zaczęło się, gdy na tablicy świetlnej wybiła 90. minuta...
"Bild" podsumował, że był to "najbardziej brutalna dogrywka tego roku". Z kolei "Kicker" dodał, że "piłkarze obu drużyn zafundowali smutny finał". W piątej minucie doliczonego czasu Leonardo Bittencourt brutalnie zaatakował biegnącego Admira Mehmediego.
Po tym faulu między zawodnikami doszło do ostrej wymiany zdań. Filip Mladenović (FC Koeln) uderzył w twarz Wendella (Bayer), gdy ten próbował... chwycić go za szyję. Decyzja sędziego? Czerwona kartka dla Bittencourta i żółta dla Wendella. Był to już drugie upomnienie dla Brazylijczyka, dlatego również musiał opuścić boisko. Sędzia Graefe nie widział uderzenia Mladenovicia, ale nie jest wykluczone, że Serba nie ominie kara. Sprawą może się jeszcze zająć DFB.
– To, co zrobił Bittencourt, nie powinno się zdarzyć – ocenił Mehmedi. – Gdybym miał pecha, to mógłbym pauzować nawet kilka miesięcy. Przeprosił, więc sprawę uważam za zamkniętą. Swojego kolegę z FC Koeln próbował bronić Yannick Gerhardt. – Niepotrzebny faul. Ale kto zna Bittencourta, ten wie, że nie chciał zrobić nikomu krzywdy.
Trener Bayeru Leverkusen, Roger Schmidt, skrytykował z kolei zachowanie swojego zawodnika: – Wendell musi się bardziej kontrolować. Musi zrozumieć, że nie gra już w Brazylii.
Całą sytuację z ławki rezerwowych obserwował piłkarz Koeln – Paweł Olkowski. W rundzie rewanżowej zagrał tylko w pięciu meczach Bundesligi, ale tylko raz pojawił się w wyjściowej "11". W 22. kolejce zagrał przeciwko Borussii Moenchengladbach (0:1).