{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Gierak: o powołaniu powiedziała mi narzeczona

Łukasz Gierak nie ukrywa, że był zaskoczony powołaniem do reprezentacji na turniej kwalifikacyjny do igrzysk. Nie zagrał w Gdańsku w pierwszym meczu z Macedonią (25:20), ale pojawił się w składzie w spotkaniach z Chile (35:27) i Tunezją (28:24).
– Trener Dujszebajew zapowiedział przed turniejem, że będzie rotował środkowymi rozgrywającymi i stąd zmiany – przyznał Gierak. – Przemek Krajewski, Piotr Masłowski i ja wystąpiliśmy w dwóch meczach. Nawet gdybym nie zagrał w żadnym spotkaniu, byłbym szczęśliwy z samego powołania. Wystąpiłem w dwóch, więc moja radość nie zna granic. Na pewno dałem z siebie wszystko, ale moja gra mogła jeszcze nie wyglądać super. Wierzę jednak, że będę czynił stałe postępy.
Zawodnik Pogoni Szczecin zdaje sobie sprawę z własnym mankamentów. – Brakuje mi wszystkiego – ocenił. – Są pewne elementy, które wychodzą mi dobrze, ale są również takie, w których spisuję się słabiej. Dzięki obecności w kadrze dowiedziałem się nad czym mam pracować, jak mam pracować i mam nadzieję, że z każdym kolejnym zgrupowaniem będę lepszym zawodnikiem.
Niespełna 28-letni rozgrywający dowiedział się o powołaniu do reprezentacji Polski w nietypowy sposób. – Byłem tym zaskoczony, bo nie miałem wcześniej żadnych przecieków – zdradził. – O powołaniu poinformowała mnie moja narzeczona, która znalazła tę informację w internecie.
Gierak ma też świadomość, że na jego pozycji panuje spora konkurencja i drużyna, która wywalczyła w Gdańsku awans na igrzyska nie musi w komplecie pojechać do Rio.
– Każdy z nas chce zagrać na igrzyskach – dodał. – Na tym turnieju grało trzech środkowych rozgrywających, ale są jeszcze inni zawodnicy obserwowani przez naszych szkoleniowców. W odwodzie pozostaje również Mariusz Jurkiewicz, który jest reprezentacji bardzo potrzebny i mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie. W tej sytuacji nam pozostałaby rywalizacja o pozostałe miejsca, ale najlepszy układ byłby taki, gdyby wszyscy byli zdrowi, bo wtedy trener Dujszebajew miałby ból głowy z wyborem olimpijskiej kadry.