Stephen Curry po ostatnim meczu sezonu zasadniczego NBA dołączył do elitarnego klubu 50–40–90. Zrzesza on koszykarzy, którzy zanotowali co najmniej 50 proc. skuteczności z gry, 40 proc. za trzy i 90 proc. z linii rzutów wolnych.
Od wprowadzenia w sezonie 1979/1980 linii rzutów za trzy punkty do tego klubu udało się wejść siedmiu zawodnikom. Dwóch z nich – Steve Nash i Larry Bird – dokonali tego wyczynu kilkakrotnie. Legendarny koszykarz Boston Celtics był pierwszym koszykarzem, któremu udała się ta sztuka. Z kolei Kanadyjczyk zapisał się w statystykach czterkrotnie. Były zawodnik Phoenix Suns jest też największym pechowcem. W sezonie 2006/2007 do ponownego wpisania się do elitarnego grona zabrakło mu jednego trafionego rzutu wolnego.
Pierwszym Europejczykiem, który wpisał się do klubu 50–40–90 był Dirk Nowitzki w sezonie 2006/2007. W tym samym czasie jego wyczyn mógł skopiować Jose Manuel Calderon. Hiszpan osiągnął statystyczny pułap, ale za rzadko stawał na linii rzutów wolnych. Do wymaganej granicy zabrakło mu 16 osobistych. Żeby być klasyfikowany należy oddać co najmniej 300 rzutów z gry, 82 próby za trzy punkty i 125 rzutów wolnych.
Curry mógł dołączyć do Birda, Nasha, Price'a, Millera, Nowitzkiego i Duranta już przed rokiem. Zawodnik Golden State zanotował skuteczność z gry na poziomie 49%. W tym sezonie nie miał już problemów z zapisaniem się w historii NBA. Do doskonałych statystyk – 50 proc. z gry, 45 proc. za trzy i 91 proc. z linii rzutów wolnych – dodał 402. trafione trójki, co jest nowym rekordem całej ligi.
Lider mistrzów NBA swoje osiągnięcia zawdzięcza pracy, której wykonał w dzieciństwie. Zawodnik trenował na koszu zawieszonym na słupie elektrycznym. Żeby trafić musiał oddać idealny rzut. Nad rozwojem młodego Stepha czuwał jego ojciec, Dell Cury, który w 1994 roku został wybrany najlepszym rezerwowym ligi.
Zawodnik Golden State oddaje 1000 rzutów każdego tygodnia, dzięki temu składa się do nich w zaledwie 0,4 sekundy. – Steph wniósł rzuty z dystansu na inny poziom – powiedział Nash. – On może rzucać z każdej pozycji. Ma świetny drybling i potrafi to robić nawet z ośmiu, dziewięciu metrów – dodał Kanadyjczyk.