Piłkarze Leicester City muszą się jeszcze wstrzymać z mistrzowską fetą. W 36. kolejce Premier League zremisowali na Old Trafford z Manchesterem United 1:1 (1:1). Do zapewnienia sobie tytułu brakuje im jeszcze dwóch punktów.
Mistrzami Anglii mogą zostać już w poniedziałek, o ile tylko drugi w tabeli Tottenham przegra z Chelsea. Wszyscy zawodnicy Claudio Ranieriego woleliby jednak pewnie poczekać do następnej kolejki i świętować tytuł na swoim stadionie, po spotkaniu z Evertonem.
W niedzielę na Old Trafford gole padały tylko w pierwszej połowie. Wynik już w ósmej minucie otworzył Anthony Martial. Francuz, niepilnowany z lewej strony pola karnego, pewnie wykorzystał wrzutkę Antonio Valencii.
Nie minęło dziesięć minut, a znów był remis. Bramkę głową zdobył Wes Morgan. Kapitan gości zamienił na gola dośrodkowanie z rzutu wolnego Danny'ego Drinkwatera. Morgan i zastępujący zawieszonego Jamie'ego Vardy'ego napastnik Leonardo Ulloa mieli jeszcze kilka dobrych okazji po stałych fragmentach. Za każdym razem gubili krycie, ale nie umieli zmusić do interwencji Davida De Gei.
Nie zabrakło też kontrowersyjnych decyzji sędziego. W pierwszej połowie Michael Oliver nie podyktował rzutu karnego dla Leicester, chociaż Marcos Rojo zahaczał o nogi Riyada Mahreza. W drugiej – przyznał United tylko rzut wolny, choć Drinkwater pociągał Memphisa Depaya na linii pola karnego. Za ten faul Anglik ujrzał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska, ale nawet w osłabieniu jego koledzy dowieźli remis do końca.
Tym samym Lisy zwiększyły przewagę nad Tottenhamem do ośmiu punktów (przynajmniej do poniedziałku). Gdyby wygrali, sensacyjni pretendenci już w niedzielę cieszyliby się z mistrzostwa. Ale i tak już tylko cud odbierze im historyczny tytuł.