Luca Toni ogłosił, że wraz z końcem sezonu zakończy także swoją karierę piłkarską. 38-letni napastnik po raz pierwszy zagrał w Serie A ponad piętnaście lat temu. Rok temu strzelił w barwach Hellasu Werona 22 gole i został królem strzelców ligi włoskiej.
Początki Toniego z dorosłą piłką nie napawały optymizmem. Mając 20 lat miał na koncie grę głównie w Serie C1 i po wyjątkowo nieudanej przygodzie z Fiorenzuolą rozważał zakończenie kariery, zanim tak naprawdę się rozpoczęła.
Na szczęście dla włoskiej piłki rok później w barwach Lodigiani strzelił 15 goli w Serie C1, następnie tyle samo dla Treviso w Serie B. I w końcu trafił tam, gdzie było jego miejsce – do Serie A.
Tak naprawdę jednak jego kariera nabrała rozpędu dopiero w sezonie 2004/05, gdy grając dla Palermo zdobył 20 goli. Zwróciło to uwagę Fiorentiny, która kupiła go za 10 milionów euro, a on odwdzięczył się jej 31 bramkami, które dały mu tytuł Capocannoniere, króla strzelców ligi włoskiej. Był to pierwszy przypadek od ponad pięćdziesięciu lat, gdy ktoś przekroczył granicę 30 goli w jednym sezonie.
Dalsza historia Toniego jest już znacznie lepiej znana. W 2006 roku został mistrzem świata, z Florencji trafił do Bayernu Monachium, gdzie zaliczył dwa bardzo udane sezony, został nawet królem strzelców Bundesligi. Niestety nie potrafił dogadać się z Louisem van Gaalem i w trakcie trzeciego roku w Niemczech postanowił wrócić do Włoch.
Z perspektywy czasu powrót ten był niezbyt udany. Przez trzy sezony w Romie, Genoi i Juventusie włoski snajper zdobył zaledwie 10 goli i wyglądało na to, że mając 33 lata powie w końcu 'pas'. Wyjazd do dubajskiego Al-Nasr miał być ostatecznym odcinaniem kuponów przed zawieszeniem butów na kołku.
Tymczasem Toni po roku postanowił wrócić. Najpierw odwiedził stare śmieci we Fiorentinie, dla której zdobył 8 bramek, a potem postanowił udać się do Werony. I tam wydarzyło się coś, co do tej pory ciężko wytłumaczyć.
W pierwszych dwóch sezonach w barwach Hellasu Toni zdobył oszałamiające jak na 36-latka 42 bramki. 22 gole z poprzedniego sezonu dały mu drugi w karierze tytuł króla strzelców, ex aequo z Mauro Icardim.
– Postanowiłem zakończyć po tym sezonie karierę. Myślałem nad tym od kilku tygodni. To była bardzo trudna i bolesna decyzja.
21 lat gry, 15 klubów, prawie 50 występów dla reprezentacji Włoch, ponad 300 strzelonych goli i trzy tytuły króla strzelców. Pierwszy od ostatniego dzieliło 9 lat. Niewielu było w historii napastników, którzy potrafili grać na tak wysokim poziomie przez tyle sezonów.
Jedno jest pewne, Luca Toni będzie miał co wspominać. Szkoda tylko, że na sam koniec zaliczy spadek do Serie B. – Kiedy wszystko idzie dobrze, to nie myśli się o końcu kariery. Jednak ten sezon był dla mnie najgorszym w karierze, także pod względem psychicznym.
Pojawiły się już informacje, że Toni ma zostać nowym dyrektorem sportowym w Hellasie, jednak włoski napastnik zdementował tę informację. – Jeszcze nie wiem, co będę robił. Trafiłem do Hellasu trzy lata temu i nigdy nie miałem wpływu na transfery. Zawsze byłem piłkarzem, a nie dyrektorem – powiedział Toni.