{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Futbolowe jaja. Toure w ogniu krytyki

Manchester City przegrał (0:1) z Realem Madryt i na półfinale zakończył przygodę z piłkarską Ligą Mistrzów. Jednym z najmocniej krytykowanych aktorów środowego widowiska jest wracający po kontuzji Yaya Toure, który zaliczył kuriozalny i przedwcześnie zakończony występ.
W tym sezonie Toure to jeden z kluczowych piłkarzy City – wystąpił w 49 meczach, w których strzelił 8 goli i zanotował 7 asyst. Udział Iworyjczyka w środowym meczu do ostatniej chwili wisiał na włosku. Z powodu urazu opuścił pierwsze starcie z Realem (0:0). Odpoczywał także w sobotnim meczu ligowym z Southampton (2:4).
I chyba lepiej dla wszystkich byłoby, gdyby Toure w Madrycie nie zagrał. Jeszcze w trakcie meczu internet podbiła kompilacja prób pressingu, która poziomem pasowała bardziej do starcia oldbojów niż do walki o finał Ligi Mistrzów.
Pellegrini stracił nadzieję w 61. minucie. Do tego momentu jeden z liderów jego drugiej linii zanotował 83. proc celnych podań, ani jednego strzału, ani jednego decydującego podania, ani jednego odbioru i ani jednego wślizgu
Brytyjski "Mirror" ocenił ten występ na "3" w dziesięciostopniowej skali. "W niczym nie pomagał, Toni Kroos i Luka Modrić cały czas wokół niego tańczyli" – napisano w uzasadnieniu. Notę "2" w pięciostopniowej skali wystawił Iworyjczykowi goal.com, jednak w uzasadnieniu najwięcej uwagi poświęcono temu, że zawodnik wracał świeżo po kontuzji.
Wiele wskazuje na to, że był to ostatni mecz Toure w LM w barwach The Citizens. Choć kontrakt zawodnika z klubem wygasa latem 2017 roku, to jego agent wielokrotnie deklarował chęć odejścia po zakończeniu obecnego sezonu.

Yaya Toure's game by numbers vs. Real Madrid:
— Squawka Football (@Squawka) 4 maja 2016
83% pass acc.
0 shots
0 chances created
0 tackles won
0 interceptions pic.twitter.com/rsU2bBYOmc
Love Yaya's workrate #UCL pic.twitter.com/T50AgWDdVo
— Filip Borowski (@FilipBorowski) 4 maja 2016