– Boksujemy w innych wagach, ale mój cel jest niezmienny. Chcę poprawić osiągnięcia Krzyśka Włodarczyka, który mając 25 lat po raz pierwszy został mistrzem świata – przyznał 22-letni Robert Parzęczewski, legitymujący się rekordem 10-1.
35-letni dziś Włodarczyk zdobył pasy czempiona kategorii junior ciężkiej organizacji IBF i WBC. Po nim szansę zdobycia tytułu mistrza świata otrzymało jeszcze kilku polskich pięściarzy, ale wykorzystali ją tylko Tomasz Adamek i Krzysztof Głowacki, zresztą w tej samej wadze. Parzęczewski występuje w półciężkiej, w której przed laty brylował Dariusz Michalczewski.
– Każda wygrana walka jest krokiem ku realizacji planów i marzeń – przyznał Parzęczewski, który 14 maja stoczy 12. zawodowy pojedynek w karierze. – Ciągle mierzę wysoko i prędzej czy później zostanę mistrzem świata. Byłoby świetnie, gdyby udało mi się poprawić osiągnięcie Krzyśka Włodarczyka, czyli zdobyć pas przed ukończeniem 25. roku życia, do grudnia 2018 roku.
– Nie wszystko jednak zależy ode mnie, w obecnym pięściarstwie dużą rolę odgrywają finanse – dodał. – Ważne też, aby omijały mnie kontuzje.
Do tej pory zawodnik promowany przez Mariusza Grabowskiego przegrał tylko z niepokonanym Francuzem Jessym Luxembourgerem. – Po to ciężko trenuję, by otrzymać szansę rewanżu i pokazać, że jestem lepszy. Po wakacjach mógłbym pojechać do Francji na taki pojedynek – uciął.
Obecnie kategoria półciężka zdominowana jest przez Rosjanina Siergieja Kowaliowa, do którego należą pasy mistrzowskie aż trzech federacji.
– Jedynym zawodnikiem, który mógłby go wypunktować jest Amerykanin Andre Ward, niepokonany w dotychczasowych 29 walkach – ocenił Parzęczewski.
W czołówce światowej wagi półciężkiej jest Andrzej Fonfara, który od dawna mieszka i trenuje w USA. – Nie myślę o wyjeździe, w Częstochowie mam dobre warunki do pracy. Brakuje jedynie sparingpartnerów – zakończył zawodnik trenera Grzegorza Krawczyka.