| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
To spotkanie może zadecydować o losach mistrzostwach Polski w sezonie 2015/16. Piast Gliwice zagra w niedzielę w Warszawie z Legią – obie drużyny zgromadziły dotychczas po 37 punktów. – Jeśli będziemy się tylko bronić, to będzie źle. Musimy zagrać otwarcie – przyznał Radoslav Latal, trener Piasta.
To będzie trzeci mecz tych drużyn w sezonie. W Gliwicach Piast wygrał 2:1, z kolei w Warszawie był remis 1:1. – Mamy plan, ale trzeba go zrealizować na boisku. Mam nadzieję, że wyjdziemy na murawę bez nerwów. Chcemy pograć w piłkę – dodał szkoleniowiec wicelidera.
Latal będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Do składu wraca pomocnik Kamil Vacek, który pauzował za czerwoną kartkę. Latal nie zgadza się z opiniami, że niedzielne spotkanie może decydować o tytule.
– Mamy tyle samo punktów, ale potem są jeszcze dwa spotkania. Co z tego, że wygralibyśmy w Warszawie, jeśli potem potracimy punkty – zauważył Czech.
Szkoleniowiec Piasta przypomniał, że zagrał przeciwko obecnemu trenerowi Legii – Rosjaninowi Stanisławowi Czerczesowowi – w finałach ME 1996 w Anglii. Wtedy grupowy mecz zakończył się remisem 3:3, Czesi wywalczyli w tym turnieju srebrny medal.
W zespole Legii zabraknie Aleksandara Prijovica, który w finale Pucharu Polski złamał rękę. – On nie zagra, ale są inni świetni zawodnicy i będziemy musieli bardzo uważać – ocenił Jakub Szmatuła, bramkarz Piasta. – Jedziemy zagrać fajny mecz, powalczyć, tanio skóry nie sprzedamy. Stawka nas nie paraliżuje. To Legia jest pod większą presją – stwierdził Szmatuła.
W piątek kontrakt z gliwickim klubem o trzy lata przedłużył Mateusz Mak. – Moje argumenty na boisku pokazały, że warto ze mną podpisać nową umowę – podkreślił pomocnik. – Co do meczu, to nie odczuwamy strachu, a pełne trybuny tylko dodadzą nam motywacji. Graliśmy już w Warszawie i skończyło się remisem.