{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
"Pan Motywator". To on stoi za sukcesem "Lewego"

Robert Lewandowski dopiął swego. Napastnik Bayernu Monachium zakończył ligowy sezon mając na koncie 30 goli – więcej niż jakikolwiek obcokrajowiec w historii rozgrywek. Tego wyniku nie byłoby bez Lorenzo Buenaventury, jednego z trenerów odpowiedzialnych za przygotowanie fizyczne piłkarzy mistrza Niemiec.
Polak w wyścigu po koronę króla strzelców zostawił w pokonanym polu Pierre'a-Emericka Aubameyanga (25 bramek), zostając pierwszym piłkarzem w historii Bundesligi od sezonu 1976/77, który strzelił przynajmniej 30 goli.
– Przed sezonem miałem właśnie taki cel. Wszystko za sprawą Lorenzo, który cały czas mnie motywował. Przed każdą kolejką przypominał ile dzieli mnie od celu. Wiedziałem, że to będzie bardzo trudne zadanie, ale tym bardziej się cieszę – przyznał Lewandowski.
Buenaventura to jeden z najbardziej zaufanych ludzi Pepa Guardioli. Obaj z sukcesami współpracowali w Barcelonie. 53-latek podążył śladem szkoleniowca – w 2012 roku rozstał się z katalońskim zespołem, a po roku trafił do Bayernu.
Wyczyn Lewandowskiego docenili koledzy. – Mówimy o czymś, co zdarzyło się po raz pierwszy od kilku dekad. To sukces całego zespołu, wspólnie na to zapracowaliśmy – ocenił Philipp Lahm. Wtórował mu Guardiola, który nazwał Polaka "kluczowym zawodnikiem, który walnie przyczynił się do wywalczenia tytułu".
