{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Dawidowicz: na kadrze nie ma się czego bać

Paweł Dawidowicz zapewnia, że podczas pierwszego zgrupowania reprezentacji Polski przed mistrzostwami Europy w Juracie nie miał tremy. – Tutaj nikt znikąd się nie pojawił, zatem nie ma czego się bać – zauważył piłkarz Benfiki Lizbona.
Dla wielu osób powołanie Dawidowicza do liczącej 28 zawodników szerokiej kadry na mistrzostwa Europy było sporym zaskoczeniem. Wychowanek Sokoła Ostróda zapewnia jednak, że oczekiwał tej nominacji. – Myślę, że każdy zawodnik, który w ostatnim okresie miał styczność z reprezentacją liczył się z powołaniem. Ja także jej oczekiwałem i specjalnie zaskoczony nie byłem, ale na pewno bardzo się z decyzji trenera Nawałki ucieszyłem – przyznał.
– Nie wiem dlaczego miałbym mieć tremę, tym bardziej że jest to moje trzecie zgrupowanie. Zostałem powołany dwa lata temu na mecz z Litwą w Gdańsku, w którym jednak nie wystąpiłem, a w listopadzie ubiegłego roku przygotowywałem się do spotkań z Islandią oraz Czechami. I w tej drugiej konfrontacji zadebiutowałem w reprezentacji. Wydaje mi się też, że tremy nikt nie musi odczuwać, bo na tym obozie nikt się nagle znikąd nie pojawił – zauważył.
Dawidowicz podkreślił również, że zawodnicy bardzo chwalili sobie atmosferę zgrupowania w Juracie, które rozpoczęło się we wtorek i zakończyło w sobotę. – Ja akurat przyjechałem na Półwysep Helski sam, ale inni zawodnicy byli tutaj z rodzinami. Generalnie sympatycznie spędziliśmy ten czas, bo mogliśmy odpocząć nie zapominając jednocześnie o piłce – stwierdził.
Zdecydowanie inny charakter będzie miał obóz w Arłamowie. Właśnie w Bieszczadach od poniedziałku rozpocznie się prawdziwa rywalizacja o miejsce w kadrze na Euro. Atutem Dawidowicza jest z pewnością fakt, że może występować zarówno na środku obrony, jak i na pozycji defensywnego pomocnika.
– Pomiędzy mistrzowskimi meczami będzie mało czasu na regenerację, dlatego chyba lepiej mieć w drużynie zawodników, którzy gotowi są do gry na różnych pozycjach. Dla mnie nie ma znaczenia, gdzie zostanę wystawiony, bo w ostatnim sezonie występowałem zarówno w drugiej linii, jak i w defensywie. Każdy będzie chciał pojechać do Francji i ja nie jestem oczywiście wyjątkiem, ale wszystko rozstrzygnie się na treningach w Arłamowie – podkreślił.