{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Majka o Giro: jeśli trzeba będzie, to zaryzykuję

Po 15 etapach Giro d'Italia liderem wyścigu jest Steven Kruijswijk. Postawa holenderskiego kolarza to spora niespodzianka. – Nikt go nie typował do zwycięstwa, a teraz wszyscy się go boją – powiedział piąty w klasyfikacji generalnej Rafał Majka.
Przed wyścigiem jako faworytów wymieniano najczęściej Włocha Vincenzo Nibalego (Astana), Hiszpanów Alejandro Valverde (Movistar) i Mikela Landę (Sky) oraz Belga Toma Dumoulina (Giant). Dwaj ostatni z powodów zdrowotnych już nie rywalizują, ale za to jeżdżącemu w ekipie Tinkoff Majce poważny konkurent wyrósł w osobie Kruijswijka.
Holender z innego świata?
– Pierwszy raz widzę go na tak wysokich obrotach, że tak szybko potrafi jeździć w górach. Nikt go nie typował do zwycięstwa, a teraz wszyscy się go boją. W tym momencie jest dla mnie kandydatem do wygrania wyścigu. Jeżeli będzie dalej jechał tak, jak teraz to na mecie może mieć nawet dziesięć minut przewagi – przyznał Majka.
Na razie 28-letni Holender ma dwie minuty i 12 sekund przewagi nad Kolumbijczykiem Johanem Estebanem Chavesem (Orica). Trzeci Nibali traci 2.51, Valverde 3.29, a Majka 4.38.
Do tej pory najlepszym wynikiem osiągniętym przez Kruijswijka w wielkich wyścigach było siódme miejsce w ubiegłorocznym Giro. Nigdy w wielkim tourze nie wygrał etapu. W obecnym Giro dwukrotnie był drugi.
Koszulkę lidera założył w sobotę po wyczerpującym, królewskim etapie. W niedzielę tylko o setne sekundy przegrał z Rosjaninem Aleksandrem Foliforowem (Gazprom) górską jazdę indywidualną na czas.

Z kolegą lżej
Majka przed wyścigiem zapowiadał walkę o podium i nie zamierza się z tego wycofywać.
– Giro się jeszcze nie skończyło. W trakcie Vuelty po "czasówce" wszyscy myśleli, że to już koniec, a jednak na kolejnych etapach odrobiłem stratę, a jeszcze niewiele brakowało, a byłoby drugie miejsce. Będę walczył do końca. Czy da to piąte, drugie czy trzecie miejsce zobaczymy. Przyznaję jednak, że nie jest łatwo jeździć w górach bez wsparcia. Kierownictwo drużyny główne siły postanowiło przeznaczyć na Tour de France. Nie mamy wielu dobrych górali i w jego trakcie mnie też czeka ciężka praca na rzecz Alberto Contadora –podkreślił kolarz z Zegartowic.
– Bliskość kolegi z drużyny daje komfort psychiczny. Na razie mamy szczęście i nie przytrafił mi się żaden defekt podczas podjazdu. Gdyby coś takiego mnie spotkało, pewnie byłoby po wyścigu. Zdarza się, że zanim ludzie z wozu technicznego zmienią koło czy rower, to mija trochę czasu, a jak masz obok swojego zawodnika to możesz szybko się z nim zamienić. Poza tym można ze sobą zwyczajnie porozmawiać – dodał.
Na górskich odcinkach Majce pomagać miał Paweł Poljański. Młodszy rodak jednak zmagał się w trakcie wyścigu z chorobą i konieczna była kuracja antybiotykowa.
– Paweł jest oddanym zawodnikiem, ale nic nie poradzi na problemy zdrowotne. Może w trzecim tygodniu odżyje po chorobie? – powiedział Majka.
Co Majka miał na myśli?
Do końca wyścigu pozostało sześć etapów. Trzy z nich – wtorkowy, piątkowy i sobotni – są bardzo wymagające.
– Kruijswijk na razie wszystkim odjeżdża, ale nikt nie będzie się temu biernie przyglądał. O ile Chavesa pewnie urządza podium, tak dla Nibalego i Valverde liczy się tylko zwycięstwo. Ja na tym mogę tylko skorzystać – ocenił trzeci zawodnik ubiegłorocznej Vuelty.
– Sam także na pewno nie odpuszczę, a jeśli będzie trzeba zaryzykować, to zrobię to pewnie w piątek lub sobotę – dodał.
W piątek meta usytuowana jest w Risoul. Dwa lata temu w tym francuskim mieście po raz pierwszy wygrał etap Tour de France, wyprzedzając Nibalego o 24 sekundy. Gdyby jednak Majce nie udało się wedrzeć na podium Giro, to nie będzie z tego powodu rozdzierał szat.
– Naprawdę jestem zadowolony ze swojej jazdy i nie mam sobie nic do zarzucenia. Mam 26 lat i przede mną jeszcze z dziesięć lat ścigania. Myślę, że w przyszłym roku będzie lepiej, choć jeszcze nie mogę o tym mówić – powiedział tajemniczo.
W grudniu właściciel zespołu Rosjanin Oleg Tinkoff poinformował, że po obecnym sezonie wycofa się z kolarstwa. Trwają poszukiwania nowego sponsora.
– Wiem, że wiele zespołów jest mną zainteresowanych, ale jeśli drużyna jednak będzie dalej istniała, to oczywiście w niej zostanę, bo mam jeszcze ważny kontrakt na kolejny rok – dyplomatycznie odpowiedział dociskany przez dziennikarzy.