Dimitri Payet został bohaterem Francji po meczu otwarcia Euro 2016. Jego asysta i piękny gol w końcówce pozwoliły gospodarzom mistrzostw pokonać dzielną Rumunię 2:1 (0:0).
Piętnaste mistrzostwa Europy nie zaczęły się obiecująco dla gospodarzy. Już w 4. minucie, po rzucie rożnym Bogdan Stancu był o włos od pokonania Hugo Llorisa. Dobrze ustawiony bramkarz Francuzów błysnął jednak refleksem i obronił strzał z bliska. Sześć minut później bliski wyrównania był Olivier Giroud. Nie trafił jednak w bramkę po wrzutce Payeta.
Naprawdę gorąco na Stade de France zrobiło się jednak w 14. minucie, gdy Antoine Griezmann uderzył głową w słupek. W tej sytuacji trochę pomagał mu stoper Rumunów, Vlad Chiriches. Napastnik Atletico miał też okazję, by ucieszyć rodaków w 36. minucie, ale po doskonałym zagraniu Payeta uderzył obok bramki.
Anghel Iordanescu i jego ludzie mieli pretensje do sędziego Viktora Kassaia, gdy Laurent Koscielny kopnął w polu karnym Florina Andone. Zamiast faulu arbiter odgwizdał jednak zagranie ręką Rumuna. W doliczonym czasie blisko po rzucie rożnym jeszcze raz był Giroud. Ostatecznie jednak pierwsza połowa zakończyła się niepokojącym dla gospodarzy wynikiem 0:0.
Druga część zaczęła się podobnie do pierwszej. W 48. minucie świetną okazję zmarnował Stancu, a cztery minuty później tym samym odpowiedział Giroud.
Wielu kibiców widziało już napastnika Arsenalu na ławce, ale w 58. minucie uradował on cały Paryż. Wyskoczył wysoko do dośrodkowania Payeta i uprzedził Cipriana Tatarusanu, który dosłownie chwilę wcześniej fenomenalnie wybronił strzał Pogby. To był ósmy gol Giroud w ósmym z rzędu występie dla Les Bleus
Radość Francuzów nie trwała jednak długo. Zamiast pójść za ciosem, pozwolili rywalom wyrównać. Patrice Evra sfaulował w polu karnym Nicolae Stanciu, a "jedenastkę" wykorzystał nieskuteczny wcześniej Stancu.
Wyrównujący gol zaskoczył, "ogłuszył" Trójkolorowych. Mimo ofensywnych zmian Didiera Deschampsa długo nie potrafili się po nim pozbierać. Wydawało się nawet, że to Rumuni mogą objąć prowadzenie. Wreszcie jednak sprawy w swoje ręce wziął ten, który od pierwszej minuty prezentował się najlepiej. Zamiast kreować okazję kolegom Payet wreszcie sam zdecydował się na strzał. A że strzelać potrafi, dowiódł w tym sezonie nieraz.
Przy jego pięknym uderzeniu lewą nogą Tatarusanu był bez szans. Pomocnik West Hamu uratował rodaków, a po chwili, gdy Deschamps zdjął go z boiska, zupełnie się rozkleił. To dzięki niemu Francja zaczęła turniej od zwycięstwa. Teraz reszta drużyny musi wznieść się na jego poziom.