Reprezentacja Albanii zaskakująco długo stawiała czoła faworyzowanym Francuzom. Piłkarze Gianniego De Biasiego stracili w końcówce dwie bramki, ale nadal mają szanse na awans do fazy pucharowej. – Zagraliśmy bardzo dobry mecz, ale przegraliśmy. Morale są oczywiście niskie, ale pozbieramy się – przyznał selekcjoner.
Skazywani na pożarcie Albańczycy nie tylko ograniczali się do obrony, ale wyprowadzali też pojedyncze ataki. Po akcji Memushaja Llorisa uratował słupek.
– Widziałem ogromną radość przeciwników po strzelonym golu. Oni nie dowierzali, że jesteśmy w stanie postawić im takie warunki. Tej nocy zostawiliśmy na boisku wszystko co najlepsze. W drugiej połowie mieliśmy swoje szanse. Zasłużyliśmy na więcej. Kiedy wszedłem do szatni zobaczyłem zwieszone głowy, ale powiedziałem piłkarzom, że powinni je podnieść. Jestem z nich dumny – powiedział Włoch.
Zespół 59-latka w drugiej połowie miał problemy fizyczne. Boisko musiał opuścić Arlind Ajeti, który wygrywał większość pojedynków główkowych z francuskimi napastnikami.
– On rozegrał naprawdę dobry mecz. Ma wielką przyszłość i wiele dla nas znaczy. Jednak kilku naszych piłkarzy ma za sobą trudny i wyczerpujący sezon. Nie mogą grać pełnych 90 minut. Musiałem więc zmienić Ajetiego. Chciałem w końcówce wpuścić napastnika, ale limit zmian został wykorzystany – tłumaczył selekcjoner.
Dla reprezentacji Albanii mistrzostwa Europy we Francji nadal trwają. W niedzielę zmierzą się w ostatniej kolejce z Rumunią. Jeśli wygrają, to oni kosztem drużyny Angela Iordanescu zagrają w 1/8 finału.
– Nie strzeliliśmy gola przeciwko Szwajcarii i Francji, ale oczywiście zagramy o trzy punkty. Zespół pokazał, że stać go na to. W środę pokazaliśmy naprawdę dobry futbol– zakończył.