26 cze 2016 | Piłka nożna

Kilka powodów, żeby pokochać islandzki futbol

Piłkarze reprezentacji Islandii (fot. Getty Images)

W poniedziałkowy wieczór w ostatnim meczu 1/8 finału Euro 2016 Anglicy zmierzą się z Islandią. Piłkarze z malutkiej wyspy na Atlantyku wcale nie stoją na straconej pozycji, a co więcej mogą liczyć na rzeszę kibiców, przypominająca "hordę Wikingów".

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Przed rozpoczęciem francuskiego turnieju reprezentacja Islandii powszechnie postrzegana była, jako pewnego rodzaju "egzotyka" i ciekawostka Euro 2016. Debiutujący w takiej imprezie Islandczycy nie przyjechali jednak nad Sekwanę na wycieczkę. Z powodzeniem przebrnęli przez fazę grupową, zyskując przy tym spore grono nowych fanów.

W przeddzień meczu z Anglikami eksperci oficjalnej strony UEFA spróbowali wyjaśnić, na czym polega fenomen drużyny prowadzonej przez Larsa Lagerbaecka...

Po pierwsze – nikt nie kocha Euro 2016 tak, jak Islandczycy. Na dwóch poprzednich meczach drużyny narodowej było ok. 10000 fanów z Islandii. Niby nie dużo. Ale pamiętając, że cały kraj liczy niespełna 330000 mieszkańców, okazuje się, że piłkarzom kibicuje ok. trzech procent całego społeczeństwa. Dla porównania, żeby w poniedziałkowym spotkaniu piłkarze Roya Hodgsona mogli liczyć na podobne wsparcie, do Francji musiałoby przyjechać ponad półtora miliona Anglików!

Kibice reprezentacji Islandii (fot. Getty Images)

– To jest jak rywalizowanie ze wsparciem całej rodziny. Wydaje mi się, że znam ponad połowę osób na trybunach – skomentował reprezentacyjny pomocnik Kari Arnason.

Po drugie, fani z malutkiej wyspy pomimo niewielkiej liczebności robią ogromne wrażenie na obserwatorach z pozostałych europejskich krajów. Po meczu grupowych z Portugalią w mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo wyrazów uznania i podziwu dla kibiców Islandii, a ich chóralne śpiewy porównywane były przez portugalskich kibiców do przerażających wojennych pieśni hord Wikingów.

W końcu po trzecie, zdumiewające jest to, że pomimo niesprzyjających warunków klimatycznych i niewielkiej liczby ludności futbol w ciągu kilku ostatnich lat stał się narodowym sportem Islandii. Dyscyplina rozwija się z znakomicie wyposażonych, nowoczesnych halach, które przez cały rok są ogólnodostępne zarówno dla dorosłych, jak i dzieci.

Co więcej, ligowe rozgrywki nawet w najwyższej klasie rozgrywkowej są półamatorskie, a większość zawodników – nawet z czołowych klubów – na co dzień pracuje w innych branżach.

Bilet na mecz ligowy kosztuje ok. 10 euro, a zgromadzeni na trybunach kibice tworzą wspólnie z piłkarzami jedną wielką piłkarską rodzinę. I teraz ta rodzina w komplecie chce się zameldować w ćwierćfinale Euro 2016.