– Grają u siebie, nie musieli znosić w ćwierćfinale trudów dogrywki, nikt nie musi też pauzować z powodu zawieszenia czy kontuzji. Uważam, że to Francuzi będą w Marsylii minimalnymi faworytami – mówił na konferencji prasowej przed czwartkowym meczem dyrektor sportowy niemieckiej reprezentacji, Olivier Bierhoff.
Dla Niemców awans do półfinału wielkiej imprezy zdaje się stawać chlebem powszednim. – Spośród jedenastu turniejów, które doświadczyłem z tą reprezentacją, po raz dziewiąty zagramy na tym etapie. To wielkie osiągnięcie, które doskonale obrazuje siłę niemieckiego futbolu – tłumaczył na konferencji prasowej Bierhoff.
Pomimo tego, świetny niegdyś napastnik za faworytów czwartkowego meczu uważa Francuzów. – Granie dla 62 tysięcy kibiców, którzy głośno cię wspierają, to coś niesamowitego. Poza tym, musimy radzić sobie bez Marco Reusa, Matsa Hummelsa, Samiego Khediry czy Mario Gomeza… Francuzi mają więc minimalnie większe szanse – stwierdził.
Dyrektor reprezentacji zapewnia jednak, że Niemcy nie zamierzają tanio sprzedać skóry. – To nie jest tak, że zamiast piłkarzy mamy w kadrze skeletonistów. Pomimo osłabień, jesteśmy całkowicie gotowi na to starcie – zapewnił.
Na konferencji przed meczem zjawił się także Thomas Mueller. Klubowego kolegę Roberta Lewandowskiego dziennikarze przepytywali przede wszystkim na temat braku goli. – To nie bramki mnie napędzają. Gole są jak ładna farba na samochodzie, ale paliwem jest pragnienie sukcesu. To ono daje mi siłę – wyjaśnił obrazowo. I dodał: – Oczywiście wolałbym zdobyć bramkę lub dwie, żeby cała ta dyskusja nie miała miejsca. Mam nadzieję, że uda się w czwartek.
2 - 0
Portoryko