Reprezentacja Walii w środę stanie przed szansą awansu do finału mistrzostw Europy. Eksperci starcie z Portugalią zapowiadają jako pojedynek Garetha Bale'a z Cristiano Ronaldo. – Obaj mają ogromny talent i mentalność zwycięzców – przyznał selekcjoner Smoków, Chris Coleman.
Dla Ronaldo mecze w fazie pucharowej wielkich turniejów to nie pierwszyzna. Skrzydłowy debiutował w reprezentacji jako 18-latek i Euro 2016 jest jego siódmą imprezą mistrzowską. Z kolei Walijczycy o Puchar Henriego Delaunaya rywalizują po raz pierwszy.
Coleman doskonale zna mocne i słabe strony gwiazdy Portugalczyków. 56-letni szkoleniowiec w latach 2003-2007 prowadził Fulham i mierzył się z Manchesterem United, w barwach którego występował piłkarz z Funchal.
– Jeśli porozmawiasz z Giggsem, albo posłuchasz Fergusona, to ich wypowiedzi na jego temat łączy jedno – szacunek do doskonalenia się Ronaldo. To widać na boisku, tę chęć zwycięstwa. Kiedy grał w United chciał trenować ciężej niż inni, stale poprawiać się i wygrać jak najwięcej trofeów. Alex mówił, że to jeden z najlepszych zawodników, z którymi współpracował – powiedział twórca największego sukcesu w historii walijskiej piłki nożnej.
Były piłkarz Crystal Palace ma nie najlepsze wspomnienia ze spotkań jego drużyn z Ronaldo. – Strzelił nam gola w ostatniej minucie i przegraliśmy 1:2. Czuliśmy się zbyt komfortowo, a on przebiegł kilkadziesiąt metrów i był nie do powstrzymania. Takie rzeczy na długo zostają w pamięci, bo decydujące bramki zdobywają największe indywidualności. My jednak również mamy wielkiego gracza – Garetha Bale'a. Pojedynek między nimi będzie niezwykle interesujący.
Eksperci zwracają uwagę na cechy wolicjonalne prezentowane przez Walijczyków, którzy nie poddali się w ćwierćfinale, pomimo złego początku spotkania. – Nasza droga rozpoczęła się znacznie wcześniej – wiodła przez eliminacje. To, gdzie teraz się znajdujemy nie jest zasługą chwili, ale więzi budowanych przez wiele miesięcy. Łatwo jest powiedzieć, że mamy świetną atmosferę gdy wygrywamy, ale my zjednoczyliśmy się, kiedy walijska piłka przechodziła trudny moment – tłumaczył Coleman.