Przemysław Miarczyński (SKŻ Ergo Hestia Sopot) w Helsinkach walczy o swój kolejny medal mistrzostw Europy w windsurfingowej klasie RS:X. Utytułowany zawodnik przyznał również, że szykuje się do roli szkoleniowca, w której chce wykorzystać zdobyte przez lata doświadczenie.
Brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Londynie jest najsztarszym i najbardziej utytułowanym zawodnikiem w ekipie biało–czerwonych, która u wybrzeży Finlandii od poniedziałku rywalizuje w mistrzostwach Starego Kontynentu. Ma również największe szanse na sięgnięcie po medal, bo w klasyfikacji generalnej spośród Polaków zajmuje najwyższe, trzecie miejsce. 36-letni deskarz nie ukrywał jednak, że coraz częściej myśli o tym, co będzie robił po zakończeniu kariery.
– Mam już pewien plan i od jakiegoś czasu realizuję go wdrażając się w rolę szkoleniowca. Na razie polega ona głównie na pomocy trenerom kadry, bo chciałbym, żeby moje przejście na drugą stronę było łagodne – wyjaśnił.
Jak przyznał, na razie można go nazwać "grającym trenerem", ponieważ w czasie zgrupowań, pod nieobecność szkoleniowców reprezentacji Pawła Kowalskiego i Cezariusza Piórczyka przejmuje w pewnej części ich obowiązki.
–Pływam z młodszymi chłopakami, jako sparingpartner, podpowiadam im, puszczam starty. Myślę, że dla nich dobre jest to, że mogą ze starszym kolegą zejść na wodę, podejrzeć jak się ustawiać, posłuchać podpowiedzi i rad z bliska, a nie z motorówki – zauważył czterokrotny olimpijczyk.
Były mistrz świata dodał, że czuje zaufanie pozostałych kadrowiczów i cieszy się, że tak chętnie chcą słuchać jego uwag. – Paweł Tarnowski jest ode mnie młodszy o 15 lat, a inni nawet o 20, ale to fajne chłopaki, które mimo odnoszonych sukcesów cały czas chcą się uczyć i rozwijać. Oczywiście jesteśmy na ty, ale widzę, że czują respekt, bo chyba wiedzą, że jak zejdziemy na wodę to jeszcze jestem w stanie z nimi wygrać. Choć nie zawsze, bo "podgryzają" mnie coraz bardziej – żartował.
Dodał, że przede wszystkim zależy mu na przekazaniu swojej wiedzy zdobytej przez ponad 20 lat startów w międzynarodowych imprezach. – W nowej roli czuję się dobrze i uważam, że te wszystkie doświadczenia można w jakiś fajny sposób wykorzystać. W tym roku nad jeziorkiem, na którym sam nauczyłem się pływać otworzyłem szkółkę żeglarską i mam nadzieję, że wychowamy tam przyszłych reprezentantów kraju – dodał.
Popularny "Pont" nie ogłosił jeszcze, kiedy zakończy karierę zawodniczą, ale przyznał, że wkrótce przyjdzie czas na taką decyzję.
Miarczyński do Helsinek przyleciał niemal prosto z Rio de Janeiro, gdzie na Zatoce Guanabara trenował wspólnie z przygotowującym się do sierpniowych igrzysk olimpijskich Piotrem Myszką (AZS AWFiS Gdańsk).
– Byłem jego sparingpartnerem i mogę powiedzieć, że Piotrek jest w świetnej formie. Wygrał większość wyścigów treningowych i to nie tylko ze mną, bo pływaliśmy razem z innymi olimpijczykami. Myślę, że w Rio jest jednym z kandydatów do złota. Jest dobrze przygotowany do tej dużej imprezy, jego atutem jest też doświadczenie. Jeśli do zawodów olimpijskich podejdzie z wolną głową, tak jak do każdego innego startu, to powinno być dobrze – ocenił.
Podkreślił również, że treningi na akwenie olimpijskim pomogły mu w przygotowaniach do rywalizacji w Helsinkach. Jak tłumaczył, u wybrzeży Brazylii wiało słabo i warunki były zbliżone do panujących obecnie na mistrzostwach Europy.