Przejdź do pełnej wersji artykułu

Kryzys mistrzów świata. Ofensywny problem Niemców

Bastian Schweinsteiger i Thomas Mueller (fot. Getty Images) Bastian Schweinsteiger i Thomas Mueller (fot. Getty Images)

Niemcy po czwartkowej porażce z Francją pożegnali się z Euro 2016. Głównej przyczyny rozczarowującej postawy mistrzów świata upatrywać należy przede wszystkim w braku klasycznego napastnika. Jest też jeszcze kilka innych powodów, przez które Niemcy nie błyszczeli tak, jak podczas poprzednich finałów mistrzostw świata.

Brak wysokiej jakości "dziewiątki" w ostatnich latach wcale nie oznaczał, że zespół nie może odnieść sukcesu. Udowodnili to Hiszpanie, którzy wygrali Euro 2012, radząc sobie bez wysuniętego napastnika. Co więcej, także w drużynie Niemców podczas mundialu w 2014 roku rolę snajpera często odgrywał Thomas Mueller, którego trudno określić mianem typowego napastnika. W Brazylii przez cały turniej mogli liczyć jeszcze na Miroslava Klose – doświadczony zawodnik w kilku ważnych momentach pomógł drużynie.

Zespół Joachima Loewa rozpoczął turniej we Francji z Mario Goetzem na szpicy. Po bezbramkowym remisie z Polską selekcjoner zarzucił ten pomysł i zdecydował się na wystawienie jedynej "dziewiątki" powołanej na Euro 2016 – Mario Gomeza. Wariant sprawdzał się aż do starcia z Włochami, kiedy 30-letni piłkarz doznał urazu. W starciu z Francją w ataku zagrał Thomas Mueller, dla którego Euro 2016 było zdecydowanie najgorszym turniejem w reprezentacji. Gwiazdor Bayernu był cieniem samego siebie, w niczym nie przypominał lidera jednej z najmocniejszych klubowych drużyn w Europie. Mueller, który na dwóch poprzednich mundialach zdobył łącznie 10 bramek, tym razem nie potrafił pomóc kolegom z reprezentacji.

W spotkaniu z Francją poziomem dopasowali się do niego także pozostali partnerzy z formacji ofensywnej. Julian Draxler, Mesut Oezil czy Mario Goetze prezentowali się znacznie poniżej oczekiwań.

Mario Gomez (fot. Getty Images) Mario Gomez (fot. Getty Images)

Mistrzowie świata byli nieskuteczni od początku turnieju. Niepokojącym sygnałem dotyczącym strzeleckiej dyspozycji był ostatni mecz fazy grupowej z Irlandią Północną, wygrany przez Niemców zaledwie 1:0. Piłkarze Joachima Loewa powinni wygrać to starcie zdecydowanie wyżej. Szkoleniowiec już wtedy ostrzegał, że brak skuteczności może zemścić się w dalszych etapach turnieju. Do tego doszło w czwartek na Stade Velodrome…

Zwycięska generacja Niemców zbliża się do końca – mówił ostatnio Aime Jacquet, szkoleniowiec, który sięgnął z Francją po mistrzostwo świata w 1998 roku. Słowa francuskiego trenera nie są jednak do końca trafne. W przypadku zespołu Loewa można mówić o pewnego rodzaju kryzysie, spowodowanym problemami kadrowymi, na pewno nie jest to jednak koniec ery.

Przegrana była efektem splotu wielu niesprzyjających okoliczności. Jeszcze przed turniejem z gry wypadł Marco Reus, później urazu nabawił się Gomez, a Mueller i Goetze, którzy byli liderami drużyny podczas mundialu, w finałach mistrzostw Europy byli zwyczajnie bez formy. Do tego, w starciu z Trójkolorowymi za nadmiar żółtych kartek pauzowali Sami Khedira i Mats Hummels. Gdy dodamy, że plac gry opuścić musiał Jerome Boateng, widać, z jakimi kłopotami musieli zmierzyć się mistrzowie świata.

Drużyna Loewa wciąż posiada jednak potężną siłę w środku pola, gdzie poczynaniami zespołu dowodzi Toni Kroos. W pierwszej połowie niemieccy zawodnicy wymienili 319 celnych podań, podczas gdy Francuzi w trakcie całego meczu zaliczyli 250 zagrań. Gdy do gry wrócą wszyscy kontuzjowani piłkarze, a formę odzyskają Mueller i Goetze, Niemcy podczas kolejnego wielkiego turnieju znów będą jednym z najpoważniejszych kandydatów do tytułu.

Joachim Loew (fot. Getty Images)

Źródło: SPORT.TVP.PL/UEFA.COM
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także