Reprezentacja Portugalii triumfowała w 15. finałach piłkarskich mistrzostw Europy we Francji. W niedzielnym finale pokonała po dogrywce 1:0 gospodarzy, choć od 25. minuty musiała grać bez swojego asa Cristiano Ronaldo. Gola na wagę historycznego, pierwszego tytułu dla Portugalczyków strzelił rezerwowy Eder.
Przed wielkim finałem Euro w podparyskim Saint-Denis podział na role był jasny. Francuzi, najbardziej bramkostrzelni w turnieju i niesieni dopingiem własnej widowni byli zdecydowanymi faworytami. Portugalczycy, którzy ostatni raz z Trójkolorowymi wygrali w 1975 roku, mogli co najwyżej liczyć na dziejową sprawiedliwość. W 2004 roku, gdy organizowali finały mistrzostw Europy, doszli do finału, w którym mieli roznieść ówczesną sensację – reprezentację Grecji. Skończyło się porażką i wielkim rozczarowaniem. Teraz to oni mieli być Grekami tego Euro.
Przedwczesne łzy Ronaldo
Drugim filarem wiary portugalskich kibiców w sukces była osoba Cristiano Ronaldo. Kapitan reprezentacji w niedzielę przeżył jednak jeden z najczarniejszych dni w swojej karierze. Już w siódmej minucie, po zderzeniu z Dimitrim Payetem doznał – jak się później okazało – skręcenia kolana i ostatecznie nie był w stanie kontynuować gry. Jedna z największych gwiazd mistrzostw opuszczała boisko w 25. minucie – na noszach, ze łzami w oczach i przy solidarnych oklaskach wsparcia całego stadionu.
Kontuzja Ronaldo mocno utrudniła zadanie od początku nastawionych na obronę i kontratak Portugalczykom. Ich wizyty pod bramką Hugo Llorisa w pierwszej połowie można było policzyć na palcach jednej ręki, a ataki bez CR7 były bardzo nieporadne.
Lepsze sytuacje do przerwy stworzyli Francuzi. Rui Patricio w portugalskiej bramce sporo pracy miał w 10. minucie, gdy najpierw z trudem obronił strzał głową Antoine'a Griezmanna, a chwilę później po rzucie rożnym poradził sobie z główką Oliviera Giroud. Dwukrotnie szczęścia z dystansu szukał aktywny w drugiej linii Moussa Sissoko, ale w 22. minucie po dynamicznym wejściu kopnął nad bramką, a w 34., po kombinacyjnej akcji jego strzał znowu zatrzymał Patricio. To było ostatnie godne odnotowania wydarzenie w tej części gry.
Ożywienie z francuskiej ławki
Po przerwie francuscy kibice liczyli na odważniejsze ataki i lepsze sytuacje Trójkolorowych. Po piłkarzach gospodarzy widać jednak było zmęczenie po wymagającym półfinale z Niemcami, a na dodatek świetnie zorganizowani Portugalczycy utrudniali im ataki jak tylko mogli.
Mimo wszystko Francuzi nadal próbowali, a ich grę ożywił Kingsley Coman, który w 58. minucie zmienił Payeta. To on dogrywał przy dwóch, niemal "stuprocentowych" szansach – zaraz po wejściu na głowę Griezmanna, który mając przed sobą tylko Patricio główkował nad bramką oraz w 75. minucie, gdy prostopadłego podania gracza Bayernu na bramkę nie zamienił Giroud, przegrywając pojedynek z bramkarzem.
Portugalczycy próbowali wykorzystać jakąkolwiek z jeszcze mniej licznych okazji pod bramką Llorisa. W 80. minucie głębokie dośrodkowanie Naniego niemal zaskoczyło bramkarza Francji, który jednak wybił piłkę spod poprzeczki, a następnie złapał po błyskawicznej próbie dobitki przewrotką w wykonaniu Joao Mario.
Doping dla Francuzów narastał z każdą upływającą minutą. Wysiłek kibiców i piłkarzy gospodarzy niemal nie został nagrodzony w drugiej minucie doliczonego czasu – Patrice Evra dograł z lewego skrzydła w pole karne, gdzie rezerwowy Andre-Pierre Gignac kapitalnie poradził sobie z naciskającym Pepe, odwrócił się do bramki i kopnął przy bliższym słupku. Do eksplozji radości zabrakło milimetrów – piłka odbiła się od słupka. Minutę później sędzia Mark Clattenburg gwizdnął po raz ostatni w regulaminowym czasie spotkania.
Bramkarz, poprzeczka, gol!
W dogrywce widać już było, jak wielkie jest zmęczenie całym turniejem. Tempo gry mocno spadło i jasne było, że piłkarzom obydwu drużyn trudno będzie wykreować z gry kolejne bramkowe okazje.
Co innego ze stałych fragmentów. Te były świetne w wykonaniu Portugalii. W 104. minucie Ricardo Quaresma, który zmienił Ronaldo, dośrodkował z rzutu rożnego prosto na głowę innego zmiennika – Edera, którego strzał tylko dzięki dobremu ustawieniu obronił Lloris. W 108. minucie francuski bramkarz tylko odprowadził piłkę wzrokiem po strzale Raphaela Guerreiro z wolnego i tym razem to gospodarzy ratowała poprzeczka.
Minutę później szczęście opuściło Trójkolorowych. Eder wykorzystał kilka metrów wolnej przestrzeni przed polem karnym rywala, kopnął bardzo mocno, precyzyjnie i piłka wpadła do bramki przy samym słupku. Francuska część widowni zamilkła.
Didier Deschamps przeprowadził jeszcze ostatnią zmianę, wprowadzając na boisko Anthony'ego Martiala, ale ani napastnik Manchesteru United, ani żaden z jego kolegów nie był w stanie odwrócić losów spotkania.
Portugalia po raz pierwszy w historii została piłkarskim mistrzem Europy. Warto przypomnieć, że w drodze po tytuł, po serii rzutów karnych wyeliminowała w ćwierćfinale reprezentację Polski.
The match-winner and the captain 👌#EURO2016 pic.twitter.com/Iq3tEgS3nl
— UEFA EURO 2016 (@UEFAEURO) 10 lipca 2016
2 - 0
Portoryko