Eder w 109. minucie meczu Portugalia – Francja przesądził o losach finału Euro 2016. – Gdy był gotowy do zmiany powiedział: "Staruszku, wchodzę, żeby strzelić bramkę" – mówił po meczu selekcjoner Portugalczyków, Fernando Santos.
Była 79. minuta meczu. Fernando Santos próbował optymalnie zestawić swój zespół po stracie kontuzjowanego Cristiano Ronaldo. Wcześniej wprowadził Ricardo Quaresmę i Joao Moutinho, ale żaden z nich był w stanie wygrać walki o górną piłkę. Wtem zdecydował się, że młodego Renato Sanchesa zastąpi środkowy napastnik Swansea City – Eder.
– Gdy musiałem ściągnąć Cristiano, to od razu chciałem wprowadzić Edera, ale na tamten moment pomyślałem, że musimy zmienić styl gry. Przestawiłem więc Naniego do środka pola, by przyspieszyć grę – zdradził po meczu Santos.
Zadanie Edera był proste – przeciwstawić się rosłym Samuleowi Umtitiemu i Laurentowi Koscielny'emu. – Potrzebowałem kogoś, kto będzie grał z przodu i twardo walczył w powietrznych pojedynkach – przypominał trener. Ta taktyka się sprawdziła, bo napastnik strącał górne piłki do bocznych sektorów boisko.
Niewiele brakowało, a zostałby jednym z antybohaterów finału. W zamieszaniu przed polem karnym zagrał ręką, ale sędzia Mark Clattenburg uznał, że nieprzepisowo zagrał Koscielny . Francja miała rzut wolny, po którym Rui Patricio z wielkim trudem sparował piłkę do boku.
Nadeszła 109. minuta meczu. Eder zdecydował się na indywidualną akcję, zszedł z piłką do środka i strzelił z ponad 20 metrów. – Gdy był gotowy do zmiany, powiedział: "Staruszku, wchodzę, żeby zdobyć bramkę". No i z brzydkiego kaczątka, stał się pięknym łabędziem – mówił z uśmiechem Santos.
6 - 1
Walia
2 - 5
Francja
1 - 3
Hiszpania
1 - 2
Belgia
1 - 1
Szwajcaria
4 - 3
Islandia
4 - 1
Walia
4 - 0
Holandia