Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, Jacek Kasprzyk, liczy na medale w drużyny halowej i par w siatkówce plażowej. Ma też nadzieję, że aktualni mistrzowie świata, potwierdzą swoją klasę.
– Lada moment rozpoczną się igrzyska olimpijskie. Czy jest pan nieco zaniepokojony po występie naszej reprezentacji w Lidze Światowej czy spokojnie z optymizmem czeka pan na olimpijski występ drużyny trenera Stephane'a Antigi?
Jacek Kasprzyk: – Całe życie z optymizmem, więc na pewno liczymy na medal w hali i krążek na plaży, bo po raz pierwszy w historii mamy cztery szanse medalowe na igrzyskach. Oprócz zespołu halowego mężczyzn są również trzy pary w siatkówce plażowej - dwie męskie i jedna żeńska. Chciałbym, żeby w plażówce powtórzyła się sytuacja sprzed trzech miesięcy, kiedy w Rio męska para zdobyła złoto, a żeńska srebro w turnieju World Tour Grand Slam.
– Największe nadzieje są związane z występem naszych halowych siatkarzy. W końcu są to mistrzowie świata. Sami zawodnicy nie ukrywają też swoich medalowych aspiracji, bo od mistrza świata trzeba wymagać.
– Mistrz świata powinien wygrać igrzyska. Tak do tej pory bywało. My jako związek zrealizowaliśmy w stu procentach plan, czyli zapewniliśmy zawodnikom wszystko, czego potrzebowali. Teraz są w Brazylii, trwa aklimatyzacja, trenują w Belo Horizonte. Tam walczą, trenują i szlifują formę startową. Być może kibice są zaniepokojeni ich ostatnim występem w Lidze Światowej w Krakowie. Proszę jednak pamiętać, że cztery lata temu przed igrzyskami w Londynie wygraliśmy Ligę Światową, a słabiej prezentowaliśmy się w turnieju olimpijskim. Mam nadzieję, że słabszy turniej Final Six przełoży się na grę w finale igrzysk olimpijskich.
– Najgroźniejsi rywale naszych halowych siatkarzy?
– Jest kilka drużyn. Nie wiemy do końca w jakim składzie wystąpią Rosja czy Kuba, czyli zespoły z naszej grupy. Kluczowy będzie jednak mecz ćwierćfinałowy, bo wiemy, że po fazie grupowej gramy "na krzyż" z zespołem z drugiej grupy. Tam są cztery drużyny, które powinny być w ćwierćfinale - Francja, Brazylia, Stany Zjednoczone i Włochy. Na jeden z tych zespołów pewnie trafimy.
– Na który byłoby najlepiej?
– Ciężko powiedzieć. W Lidze Światowej Amerykanie zagrali słabo, bo tak jak my, odpadli w fazie grupowej. Brazylijczycy nie wytrzymali meczu finałowego z Serbami i przegrali jeszcze gorzej niż my w fazie grupowej. Francuzi na Lidze Światowej też mieli załamanie, ale zdołali wygrać mecz o trzecie miejsce. Włosi kapitalnie zagrali z Amerykanami i awansowali do najlepszej czwórki, ale później też nie podjęli walki w meczu o trzecie miejsce. To jest turniej, bardzo dużo gry i mam nadzieję, że najlepszy mecz zagramy w ćwierćfinale. A jak będziemy w "czwórce" to będziemy grali o złoto.