| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W pierwszym sobotnim meczu Lotto Ekstraklasy piłkarze Arki Gdynia wygrali na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław 2:0 (1:0). Gole dla zwycięskiej ekipy strzelili Marcus Vinicius (z karnego) i Rafał Siemaszko.
W poprzednich czterech spotkaniach trener Arki Grzegorz Niciński wystawiał identyczną jedenastkę, ale w konfrontacji ze Śląskiem zmuszony był dokonać jednej zmiany – na prawej obronie za chorego Tadeusza Sochę, który w 2012 roku został z wrocławskim zespołem mistrzem Polski, zagrał pozyskany w trakcie sezonu z KGHM Zagłębia Lubin Damian Zbozień.
Zmiana nastąpiła także w statystyce gości – podopieczni trenera Mariusza Rumaka byli bowiem jedynym zespołem ekstraklasy, który do tej pory nie stracił gola, ale już w 14. minucie Mariusz Pawełek po raz pierwszy musiał wyciągać piłkę z siatki. Kamil Dankowski sfaulował wślizgiem w polu karnym Marcina Warcholaka, a "jedenastkę" wykorzystał Brazylijczyk Marcus Vinicius. Tym samym świetna passa golkipera Śląska została przerwana po 374 minutach.
Gdynianie mogli wcześniej objąć prowadzenie, ale w 9. minucie Pawełek popisał się świetną interwencją po uderzeniu z woleja z około 25 metrów Zbozienia. Za chwilę po wrzucie z autu prawego defensora Arki spod opieki rywali uwolnił się Michał Marcjanik, jednak z ośmiu metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Po stracie gola inicjatywę przejęli gości, ale z ich optycznej przewagi niewiele wynikało. W 36. minucie groźnie, ale nieznacznie nad poprzeczką, uderzył z rzutu wolnego Alvarinho.
W przerwie szkoleniowiec wrocławian dokonał dwóch zmian - za Dankowskiego oraz Ryotę Moriokę na boisku pojawili się Łukasz Madej i Węgier Andras Gosztonyi, dla którego był to pierwszy występ w tym sezonie.
Pierwszą dogodną sytuację w drugiej połowie przyjezdni stworzyli sobie jednak dopiero w 64. minucie, kiedy po rzucie rożnym Piotr Celeban minął się z piłką. Z kolei 120 sekund później gdynianie zdobyli gola – po świetnym prostopadłym podaniu Mateusza Szwocha Vinicius wygrał pojedynek z Pawełkiem, ale po konsultacji z sędzią asystentem Daniel Stefański gola nie uznał argumentując, że Brazylijczyk znajdował się na pozycji spalonej.
W 88. minucie żółto-niebiescy dopięli jednak swego. Co prawda defensorzy wrocławskiej drużyny zażegnali niebezpieczeństwo po kontrze wyprowadzonej przez Marcusa Viniciusa, ale po rzucie rożnym Łukasz Madej nie zdołał wybić piłki i rezerwowy Rafał Siemaszko silnym uderzeniem z lewej nogi umieścił ją w tzw. krótkim rogu bramki rywali.
Arka odniosła zasłużone zwycięstwo, a Śląsk, który oddał tylko jeden celny strzał, wyraźnie rozczarował.