{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Durant zrobiłby to sam. Koszykarze USA ze złotem

Koszykarska reprezentacja Stanów Zjednoczonych po raz 15. zdobyła olimpijskie złoto. W finale Amerykanie rozbili Serbię 96:66. Sam Kevin Durant zdobył 30 punktów. Niespodzianką nie pachniało nawet przez chwilę.
Wybrańcy Mike'a Krzyzewskiego zdążyli już przyzwyczaić kibiców do tego, że w Rio rozkręcają się powoli. Nie inaczej było w decydującym spotkaniu. Przez większą część pierwszej kwarty przegrywali z Serbami, a na prowadzenie wyszli dopiero w końcówce dzięki dobremu rzutowi za trzy ich lidera, Kevina Duranta.
Również w drugiej kwarcie w głównej roli występował nowy gracz Golden State Warriors. Po 15 minutach miał 17 punktów, czym wyrównał swoją średnią z całego turnieju olimpijskiego. Głównie za jego sprawą po pierwszej połowie emocje w finale właściwie się zakończyły – Amerykanie prowadzili 52:29.
Obrońcy tytułu dobrze pamiętali mecz z Serbią z fazy grupowej, który udało im się wygrać zaledwie trzema punktami (94:91). Tym razem podeszli z dużo większą uwagą do swoich obowiązków w obronie, a i Serbom brakowało skuteczności, zwłaszcza w rzutach z dystansu. Trafili tylko w czterech z 24 prób.
W ostatniej kwarcie Durant mógł już odpoczywać i przyglądać się z boku jak jego koledzy starają się zapewnić widzom nieco więcej rozrywki efektownymi akcjami. W końcówce pozwolili Serbom na wyprowadzenie kilku kontr, dzięki czemu ci zdołali nieco zmniejszyć różnicę punktową. Najskuteczniejszy w zespole Saszy Djordjevicia był Nemanja Nedović, zdobywca 14 punktów.
Mimo wysokiej porażki Serbowie mogą być dumni z tego, co osiągnęli w Rio. Srebrny medal jest dla nich pierwszym "krążkiem" olimpijskim w koszykówce od rozpadu Jugosławii. Z kolei dla USA był to dokładnie 120. medal zdobyty w Brazylii. Po zakończeniu meczu z Dream Teamem pożegnał się 32-letni Carmelo Anthony – trzykrotny mistrz olimpijski.
