Przejdź do pełnej wersji artykułu

Mioduski: chcieliśmy grać w piłkę. Nauczka była bolesna

Zawodnicy Legii Warszawa (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski) Zawodnicy Legii Warszawa (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)

To nie był dobry powrót Legii Warszawa do Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski przegrali na inaugurację rozgrywek z Borussią Dortmund 0:6 (0:3). – Wiedziałem, że czeka nas bardzo trudny mecz, ale myślałem, że będziemy w stanie powalczyć. Niestety, boisko pokazało różnicę klas i musimy to zaakceptować – ocenił Dariusz Mioduski, współwłaściciel stołecznego klubu.

Musimy szukać różnych dróg, które sprawią, że będzie lepiej. Jedną z tych dróg jest zespołowość, bo tego nam zabrakło. Musimy skoncentrować się na tym, żeby zgrać tę drużynę – dodał Mioduski w pomeczowym studiu TVP.

Besnik Hasi zaskoczył wyjściowym składem. Na ławce mecz rozpoczęli m.in. Nemanja Nikolić i Miroslav Radović, a w jedenastce zadebiutował Waleri Kazaiszwili. – Trudno ocenić występ Gruzina. Nie wniósł do tego meczu tyle, ile można było się spodziewać, ale z drugiej strony cały zespół grał słabo. Czasami pojedynczy zawodnicy nie są w stanie podskoczyć wyżej niż to, co prezentuje drużyna. Kazaiszwili był na takim samym poziomie, jak reszta zespołu – powiedział Mioduski.

Po stracie trzeciego gola zacząłem patrzeć bardziej na grę niż na wynik i nie można powiedzieć, że nasi piłkarze się nie starali. Widać było, że każdy z nich próbuje dać z siebie wszystko. Po prostu byli słabsi. Nie dawali rady fizycznie i technicznie, i to była główna różnica, która zdecydowała o tym meczu. Nie ma jednak wątpliwości, że zostawili serce na boisku – stwierdził.

W zespole Legii duet stoperów stworzyli Maciej Dąbrowski i Jakub Czerwiński, którzy zagrali ze sobą po raz pierwszy. – Patrząc na nasz zespół, widać było, że obrona była najsłabszą formacją, choćby ze względu na to, że nigdy ze sobą nie grali. Gdybyśmy tylko się bronili i przegrali 0:3 czy 0:4, krytykowano by nas za to, że nie próbowaliśmy nic zrobić z przodu. Trener chciał zagrać w piłkę. Nauczka była bolesna – ocenił Mioduski.

Niestety, doszło też do incydentu na trybunach. Fani Legii chcieli przejść do strefy kibiców Borussii i starli się z porządkowymi, których potraktowali gazem pieprzowym. – Słyszałem, że coś się działo, ale nie znam szczegółów. Trudno mi w tej chwili powiedzieć coś na ten temat – uciął Mioduski.

Legioniści spisują się też poniżej oczekiwań w Lotto Ekstraklasie. W niedzielę będą mieli okazję do rehabilitacji – zagrają u siebie z Zagłębiem Lubin. – Jestem ciekawy reakcji piłkarzy na tę porażkę, czy są w stanie się pobierać. W końcu są to doświadczeni zawodnicy, którzy na naszym ligowym podwórku powinni dominować. Wszystko siedzi w głowie i teraz mają trzy dni, żeby wszystko sobie poukładać, wyjść na boisko i walczyć – zaznaczył przewodniczący Rady Nadzorczej Legii.

Od początku mówiliśmy, że naszym celem nie jest wyjście z grupy Ligi Mistrzów. Fajnie było pomarzyć, ale musimy być realistami. Chodziło o to, żeby dać z siebie wszystko i być konkurencyjnym nawet dla tych najlepszych drużyn. W środę się to nie udało, ale dla nas w tym sezonie najważniejsza jest liga i musimy się na niej skoncentrować – dodał.

Oprócz Borussii, grupowymi rywalami Legii są Sporting Lizbona i Real Madryt. – Musimy zrozumieć, że w grupie mamy trzy genialne drużyny i różnica finansowa i jakościowa jest dramatyczna. To są nasze wzory. Chcemy być w tym miejscu, co oni za kilka lat. Dopiero zaczynamy tę drogę – zakończył Mioduski.

Źródło: SPORT.TVP.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także