Przejdź do pełnej wersji artykułu

Sporting – Legia 2:0. Lekcja numer dwa

Piłkarze Sportingu (L) i Adam Hlousek (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski) Piłkarze Sportingu (L) i Adam Hlousek (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)

W drugiej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów piłkarze Legii Warszawa zaprezentowali się dużo lepiej niż w meczu z Borussią Dortmund, ale i tak przegrali. Ulegli na wyjeździe Sportingowi Lizbona 0:2 (0:2). Było to pierwsze spotkanie Wojskowych pod wodzą Jacka Magiery.

Zobacz jak na żywo relacjonowaliśmy wtorkowe mecze Ligi Mistrzów

Mimo braku kontuzjowanych Michała Pazdana i Michała Kucharczyka, mecz w Lizbonie zaczął się dla Legii bardziej obiecująco niż spotkanie 1. kolejki z BVB. W 7. minucie mogła nawet objąć prowadzenie po rzucie rożnym, ale Nemanja Nikolić strzelił niecelnie.

Gospodarze szybko przejęli jednak kontrolę nad wydarzeniami. W 18. minucie Gelson Martins z najbliższej odległości, po rzucie rożnym trafił w słupek. Dziesięć minut później było już 1:0. Bryan Ruiz trafił, a jakże, po rożnym. Kostarykanin uciekł Steevenowi Langilowi i wbiegł na długi słupek po tym jak piłkę przedłużył mu... Miroslav Radović.

W 37. minucie Adrien Silva posłał miękką wrzutkę do Basa Dosta. Czekający między Adamem Hlouskiem i Jakubem Rzeźniczakiem Holender z zimną krwią, z pierwszej piłki zdobył drugą bramkę. Po trzech minutach – tylko dzięki Arkadiuszowi Malarzowi – nie było 3:0. Bramkarz Legii piękną paradą wybronił strzał głową Sebastiana Coatesa.

Tomasz Jodłowiec (L) i Bryan Ruiz (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski) Tomasz Jodłowiec (L) i Bryan Ruiz (fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)

Wydawało się, że druga połowa będzie miała podobny przebieg, ale z czasem legioniści spisywali się coraz lepiej. W 52. minucie po zagraniu Dosta piłka trafiła jeszcze w rękę Rzeźniczaka. Sędzia Michael Oliver nie wskazał jednak na "wapno". Chwilę później dwie świetne okazje miał Adrien. W pierwszej zatrzymał go Malarz, w drugiej kapitan Sportingu przestrzelił.

Grę Legii rozruszało wejście Vadisa Odidji-Ofoe, a najlepszą okazję piłkarze Magiery mieli w 69. minucie. Radović przestrzelił jednak fatalnie po tym jak piłkę niczym na tacy wyłożył mu Hlousek. Piłkarze Magiery mieli optyczną przewagę aż do końca, ale poza strzałami z rzutów wolnych nie zagrozili już poważnie bramce Rui Patricio.

Nawet jeśli lepsza postawa Legii po przerwie była spowodowana mniejszym zaangażowaniem gospodarzy, to i tak Magiera po swoim pierwszym meczu ma powody do optymizmu. Gra Wojskowych fragmentami wyglądała obiecująco. Chociaż można mieć zasadne podejrzenia, że na dwumecz z Realem Madryt to nie wystarczy...

Aleksandar Vuković (Ś) i Jacek Magiera (fot. PAP/EPA) Aleksandar Vuković (Ś) i Jacek Magiera (fot. PAP/EPA)
Źródło: SPORT.TVP.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także