| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Dobre tempo, efektowne akcje i aż cztery gole. Na zakończenie 14. kolejki Lotto Ekstraklasy Zagłębie Lubin zremisowało u siebie z Wisłą Kraków 2:2 (1:1) po ciekawych i emocjonującym meczu. Podział punktów bardziej cieszy z pewnością wiślaków, którzy nie przegrali w lidze od sześciu spotkań.
Do poniedziałkowej rywalizacji obie ekipy przystępowały w odmiennych nastrojach. Wiślacy uskrzydleni serią występów bez porażki liczyli na kolejną zdobycz punktową i opuszczenie strefy spadkowej. Na Miedziowych coraz bardziej ciążyła presja odniesienia zwycięstwa przed własną publicznością. Po raz ostatni Zagłębie wygrało bowiem w Lubinie... w lipcu!
W pierwszych fragmentach spotkania piłkarze obu ekip nie zachwycali. Sporo było niedokładności i błędów po obu stronach. Pierwsi przebudzili się przyjezdni. W 14. minucie po wznowieniu gry przez Łukasza Załuskę piłkę strącił głową Zdenek Ondrasek. Lewą stroną "podholował" ją Paweł Brożek, po czym wycofał przed pole karne do nadbiegającego Petara Brleka. Chorwat przymierzył i strzelił tak, że ręce same składały się do oklasków.
Długo wydawało się, że na opisie tej akcji będzie można zakończyć relację z pierwszej połowy. W doliczonym czasie Patryk Małecki zupełnie niepotrzebnie faulował jednak rywala. Z rzutu wolnego przy linii bocznej pola karnego dośrodkował Krzysztof Janus, a Arkadiusz Woźniak uderzeniem głową z najbliższej odległości pokonał Załuskę.
Po przerwie Miedziowi poszli za ciosem. W 48. minucie Woźniak zdecydował się na strzał spoza pola karnego. Trudno ocenić czy decyzją tą bardziej zaskoczył obrońców czy bramkarza Wisły. Tak czy inaczej, piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki.
Trener Dariusz Wdowczyk szybko zdecydował się na zmiany. Na murawie pojawili się Mateusz Zachara oraz Jakub Bartosz. I to właśnie ten drugi zawodnik uratował Wiśle cenny punkt. W 76. minucie wpisał się na listę strzelców po dośrodkowaniu Bobana Jovicia i fatalnym błędnie Martina Polacka.
– Z przebiegu spotkania żaden z zespołów nie zasłużył na trzy punkty i dlatego uważam, że remis jest sprawiedliwy. Zagłębie dominowało przez większa część drugiej połowy, dlatego cieszę się, że udało nam się mimo wszystko doprowadzić do remisu – ocenił po meczu Dariusz Wdowczyk, przypominając jednocześnie, że jego zespół w ostatnim czasie miał sporo problemów kadrowych. – Muszę pochwalić moją drużynę za to spotkanie, bo pokazała, że jest w niej wiara w zmianę niekorzystnego wyniku – podkreślił.
Ze zdaniem kolegi po fachu nie do końca zgodził się szkoleniowiec Zagłębie. Według Piotra Stokowca, co prawda żadna z drużyn nie zasłużyła na porażkę, ale jednak bardzo na trzy punkty zasłużyli jego piłkarze.
– Szkoda, że nie udało nam się zdobyć trzeciego gola, bo sędzia dopatrzył się centymetrowego spalonego. Zmiany przeprowadzone w przerwie wniosły wiele ożywienia w naszą grę i odzyskaliśmy kontrolę nad meczem. Remis boli, bo, wydaje mi się, że byliśmy bliżsi zwycięstwa – powiedział Stokowiec.