Reprezentacja Polski zmierzy się w piątek z Rumunią w eliminacjach mistrzostw świata 2018. Zawodnicy gospodarzy zdają sobie sprawę, że jest to dla nich bardzo ważny mecz. – Jeśli przegramy nasze szanse na awans spadną do zera – przyznał środkowy obrońca, Dragos Grigore.
Piątkowi rywale biało-czerwonych rozpoczęli kwalifikacje do mundialu w Rosji w słabym stylu. Piłkarze Christopha Dauma wygrali zaledwie jedno spotkanie – na wyjeździe z Armenią (5:0). Mecz w Erywaniu od początku ułożył się po ich myśli. Już w trzeciej minucie czerwoną kartkę otrzymał Gor Malakyan. W pozostałych spotkaniach Rumuni mieli spore problemy ze strzelaniem goli.
– Wierzę, że będziemy w stanie stawić czoła Polakom. Bardzo potrzebujemy trzech punktów. Nie mamy już miejsca na błędy – dodał Grigore.
Kapitan reprezentacji Rumunii debiutował w 2011 roku. Od dwóch lat ma pewne miejsce w pierwszym składzie. W piątkowy wieczór stanie przed trudnym zadaniem. Będzie musiał zatrzymać Roberta Lewandowskiego.
– Nie przejmuję się nim. Wiadomo, że jest uznawany za wielką gwiazdę europejskiego futbolu, ale nigdy nie przykładam wagi do pojedynczego rywala, tylko do całej drużyny. Zdaję sobie sprawę, że będzie trudno pokonać zespół, który w ostatnich miesiącach poczynił spory postęp. Mogę zapewnić, że nie przestraszymy się Lewandowskiego – tłumaczył 30-latek występujący w Al-Sailiya.
Przed piątkowym starciem problemy ze zdrowiem ma Steliano Filip. Lewy obrońca rozegrał 90 minut przeciwko Czarnogórze. W kolejnych meczach zabrakło go w kadrze meczowej. 22-latek doznał urazu podczas spotkania ligowego w Timisoarze. Jego występ stoi pod znakiem zapytania.