Joanna Jędrzejczyk pokonała jednogłośnie na punkty Karolinę Kowalkiewicz i pozostała mistrzynią świata organizacji UFC w kategorii słomkowej. Starcie niepokonanych w mieszanych sztukach walki Polek było jednym z głównych wydarzeń gali UFC 205, którą zorganizowano w słynnej nowojorskiej hali Madison Square Garden.
Przed walką między rodaczkami nie brakowało złej krwi. Podczas piątkowej ceremonii ważenia mistrzyni zaatakowała rywalkę... głową. – Udowodnię, że jesteś fałszywa! – krzyczała w kierunku pretendentki. W odpowiedzi zobaczyła... środkowy palec. Choć obie przystępowały do pojedynku bez porażki (to dopiero szósty przypadek takiej walki o tytuł w UFC), to zdecydowaną faworytką bukmacherów i ekspertów była obrończyni tytułu.
Pierwsza runda potwierdziła wszelkie przewidywania. Obie komfortowo czuły się w stójce i swobodnie wymieniały się ciosami w środku oktagonu. Stopniowo przewagę zaczęła osiągać Jędrzejczyk, która uderzała mocniej, częściej i dokładniej.
W kolejnych odsłonach mistrzyni potwierdzała dominację. Imponowała zwłaszcza kopnięciami – na koniec trzeciej rundy zadała ich siedemdziesiąt przy zaledwie dziesięciu takich próbach rywalki. Jędrzejczyk doprowadziła do celu trzykrotnie więcej celnych uderzeń (136 do 42) i przed rundami mistrzowskimi prowadziła 3:0 u wszystkich sędziów.
W czwartej rundzie Kowalkiewicz zaatakowała odważniej i po potężnym prawym sierpowym pod mistrzynią po raz pierwszy ugięły się nogi. To były najlepsze chwile pretendentki w tym pojedynku. Nad prawym okiem Jędrzejczyk pojawiła się opuchlizna, co wpłynęło na tempo walki w ostatnich minutach.
Po pięciu intensywnych rundach sędziowie punktowali jednogłośnie 49:46, 49:46 i 49:46 na korzyść obrończyni tytułu. Obie zawodniczki po wszystkim wyjaśniły sobie wszystkie nieporozumienia i podziękowały za twardy pojedynek – Polskie dziewczyny są najtwardsze na świecie – przekonywała po walce uśmiechnięta Jędrzejczyk, która obroniła tytuł po raz czwarty.