| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Korona Kielce wygrała u siebie z Pogonią Szczecin 4:1 (2:0) w spotkaniu 17. kolejki Lotto Ekstraklasy. Drużyna Kazimierza Moskala doznała pierwszej ligowej porażki od siedmiu meczów.
W Kielcach doszło do starcia zespołów, które ostatnio były w dobrej formie. Korona na zakończenie pierwszej rundy rozgrywek wygrała w Niecieczy, a w poprzedniej kolejce, w debiucie Macieja Bartoszka jako trenera drużyny, pokonała na własnym boisku Zagłębie Lubin. Portowcy z pięciu ostatnich spotkań wygrali aż cztery. Tydzień temu zespół Moskala rozgromił u siebie Wisłę Kraków aż 6:2.
Obie drużyny rozpoczęły od zdecydowanych ataków, ale pierwszy cios zadali kielczanie. W piątej minucie przed polem karnym Pogoni Jarosław Fojut sfaulował Daniela Abalo. Obrońca gości otrzymał za to zagranie żółtą kartkę, a kielczanie wykonywali rzut wolny. Jacek Kiełb zagrał przed pole karne i Vanja Marković kopnięciem w środek bramki pokonał Dawida Kudłę.
Pogoń chciała jak najszybciej odrobić straty, ale to gospodarze stwarzali groźniejsze sytuacje. W 12. minucie Miguel Palanca strzelił mocno, ale piłka poszybowała kilka metrów nad bramką gości. Dwie minuty później strzał głową tego samego zawodnika był również niecelny.
Po upływie 120 sekund pierwszą groźniejszą sytuację stworzył zespół ze Szczecina, jednak strzał Spasa Deleva zablokował obrońca Korony Bartosz Rymaniak. W 23. minucie powinno być już 2:0 dla gospodarzy, ale Abalo przegrał pojedynek z Kudłą.
Niewykorzystana sytuacja mogła się zemścić już kilkadziesiąt sekund później. Takafumi Akahoshi z kilku metrów uderzył jednak ponad bramką Zbigniewa Małkowskiego. Pogoń zaczęła grać coraz odważniej. W 29. minucie strzał Adama Frączczaka o kilka metrów minął bramkę Korony.
Kielczanie cofnęli się na własną połowę, ale w 33. minucie wyprowadzili groźną kontrę. Kiełb dośrodkował w pole karne Pogoni, piłkę przedłużył Rafał Grzelak, a strzał głową Rymaniaka trafił w słupek. Na pięć minut przed przerwą Marković sfaulował przed swoim polem karnym Cornela Rapę, ale strzał z rzutu wolnego Richardo Nunesa bez problemu obronił Małkowski.
Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się jednobramkowym prowadzeniem Korony, gospodarze zadali drugi cios. Już w doliczonym czasie gry Aankour kapitalnym uderzeniem z woleja pokonał Kudłę. Po 45 minutach Korona prowadziła z Pogonią 2:0.
Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych ataków gości. Trzy minuty po wznowieniu gry zza pola karnego Korony mocny strzał oddał Rafał Murawski, ale Małkowski popisał się świetną interwencją.
Kiedy gol dla Pogoni wydawał się tylko kwestią czasu, Korona zdobyła trzecią bramkę. Marković fenomenalnym uderzeniem z ponad 20 metrów pokonał już po raz drugi w tym meczu Kudłę, a gospodarze prowadzili 3:0.
Po stracie trzeciej bramki Moskal zdecydował się na dwie zmiany. Boisko opuścili Murawski i Akahoshi, a w ich miejsce do gry weszli Kamil Drygas i Dawid Kort. W 62. minucie w polu karnym Korony powstało ogromne zamieszanie, ale Małkowskiemu udało się złapać piłkę.
W 71. minucie boisko opuścił strzelec dwóch goli Marković, za którego Bartoszek wprowadził do gry Sierhija Pyłypczuka. Serbski piłkarz dostał owacje na stojąco od kieleckich kibiców. Był to bez wątpienia jego najlepszy mecz w barwach Korony.
Tymczasem na boisku trwał festiwal kieleckiego zespołu, który w 78. min dobił rywala. Abalo dośrodkował w pole karne, a Aankour strzałem głową pokonał bezradnego Kudłę. W tym momencie losy tego spotkania były definitywnie rozstrzygnięte.
Pogoń ambitnie dążyła do zdobycia choćby honorowej bramki. Bliski tego był 87. minucie Frączczak, ale główkując z kilku metrów spudłował. W doliczonym czasie gry Małkowski musiał jednak wyjmować piłkę z bramki. Po dośrodkowaniu Nunesa z rzutu wolnego trafienie zaliczył Matras.