17 gru 2016 | Inne

Kłosiński: chcę być na podium igrzysk 2018

MA

– Brak awansu na igrzyska w Soczi sprawił, że zrezygnowałem z short tracka. W 2018 roku chcę stanąć na podium olimpijskim w łyżwiarstwie szybkim – stwierdził Sebastian Kłosiński, wicemistrz Polski na 500 i 1000 m, odkrycie sezonu 2016/2017.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Jak wielu młodych chłopaków z Elbląga, Kłosiński zaczynał od rywalizacji na krótkim torze. – Szło mi nieźle, zdobywałem medale mistrzostw Polski, występowałem w reprezentacji w mistrzostwach Europy. Ale to dla mnie było za mało. W mistrzostwach kontynentu w sztafecie najwyżej byliśmy na piątym miejscu, a indywidualnie plasowałem się w drugiej dziesiątce. W pewnym momencie przestałem odczuwać radość z short tracka. Okrążenie 111 metrów okazało się dla mnie za krótkie, by móc rozwinąć skrzydła – powiedział 24-letni Kłosiński.

Kulminacyjnym momentem okazały się kwalifikacje do igrzysk w Soczi w 2014 roku. Zawodnik Orła Elbląg awansu nie uzyskał, zawody w czarnomorskim kurorcie obejrzał w telewizji i postanowił, że w 2018 roku w Korei Południowej stanie na olimpijskim podium w łyżwiarstwie szybkim.

– Początki były trudno, ale gdzie są łatwe? Zresztą, taki mam charakter, że od razu chciałem pokazać, jaki jestem mocny, co potrafię i... nie wyszło. Cały czas uczę się, mawiają, że jestem pojętym uczniem, więc postępy są i to całkiem satysfakcjonujące. Do pełni szczęścia brakuje mi lokaty w czołowej dziesiątce w Pucharze Świata – stwierdził panczenista.

Trzeci, trwający sezon, jego zdecydowanie najlepszym Kłosińskiego w PŚ w łyżwiarstwie szybkim. Zawodnik specjalizujący się na dystansie 1000 m raz zajął 13. miejsce, dwukrotnie plasował się na 14. pozycji, był też 16. W klasyfikacji generalnej jest 19.

– Myślę, że najlepszy dycha to kwestia czasu, może już pod koniec stycznia w pucharowych zawodach w Berlinie. Cały czas pracuję nad techniką jazdy. To element, który muszę i chcę poprawić. Wydolnościowo i siłowo zawsze byłem dobrze przygotowany, lecz w łyżwiarstwie to za mało – ocenił.

Występy w tegorocznych mistrzostwach Polski na torze Stegny zaczął od srebrnego medalu na 500 m. O niewiele ponad sekundę przegrał z Arturem Nogalem, wyraźnie zaś pokonał innego kadrowicza Piotra Michalskiego. W tym składzie niedawno zajęli trzecią lokatę w PŚ w sprincie drużynowym.

– Wiele mi dały przedsezonowe trening w grupie sprinterskiej z Arturami Wasiem i Nogalem oraz Piotrkiem Michalskim. Przy nich złapałem dużej prędkości, nauczyłem się poprawnego technicznie pokonywania łuków. Moim celem jest medal na 1000 m na igrzyskach 2018, ale wkrótce chcę być również w światowej czołówce na 500 m. Podłapałem o co chodzi w najkrótszym z dystansów i też jestem optymistą. To nie są jakieś buńczuczne zapowiedzi, po prostu wiem, że stać mnie na osiąganie sukcesów w tym sporcie – dodał Kłosiński.

Przed rokiem w MP w Tomaszowie Mazowieckim wywalczył brąz w rywalizacji drużynowej. Od tego czasu wiele się zmieniło.

– Wiem, że byłym postrzegany przez kolegów jako faworyt wyścigu na 1000 m. Znam swoją wartość i także miałem przekonanie, że stać mnie na zwycięstwo. Dotychczasowe uzyskiwane czasy miałem dużo lepsze od rywali. Oczekiwanie złota mnie nie deprymowało, tylko motywowało. Tymczasem przegrałem o 0,3 ze Zbyszkiem Bródką i mam srebro. A co się zmieniło we mnie w ostatnim czasie? Jestem innym zawodnikiem, mającym inną, lepszą mentalność i dużo lepsze podejście do łyżwiarstwa. Nabrałem pewności siebie w dobrym słowa znaczeniu – podsumował.