Rynek transferowy oszalał. Chińskie kluby wpadły w zakupowy szał i ściągają piłkarzy za niedorzeczne, często zwalające z nóg, pieniądze. Jednak transferowe absurdy zdarzały się już wcześniej i nie zawsze wiązały się z wydawaniem dziesiątek milionów euro. Przedstawiamy kilka z nich.
Carlos Henrique Raposo "Kaiser"
Brazylijczyk w latach 80. kilkukrotnie oszukiwał profesjonalne kluby piłkarskie. Jego przepustką do sportowej kariery stały się liczne znajomości z rodzimymi piłkarzami. Koledzy chętnie wyświadczali Raposowi przysługę i polecali go w drużynach, w których sami występowali. W ten sposób "Kaiser" trafiał do klubów na czas próbny. Za każdym razem jego historia toczyła się tak samo. Najpierw okazywało się, że piłkarz ma braki kondycyjne i musi je nadrobić. Po kilku tygodniach walki o powrót do sprawności fizycznej Raposo pojawiał się na treningu… i od razu symulował kontuzję.
Po licznych wykrętach, w końcu musiał wyjść na boisko, ale trenerzy przekonywali się, że to nie koniec sztuczek. Jedna z anegdot mówi, że rozgrzewający się przy linii bocznej "Kaiser" tak bardzo nie chciał wychodzić na boisko, że postanowił prowokować kibiców rywali do tego stopnia, że sędzia zmuszony był ukarać go czerwoną kartką. "Cesarz" pragnął bowiem żyć jak piłkarz, ale nie wychodzić na boisko...
Ali Dia
Senegalski "piłkarz" od lat lat wygrywa wszelkie plebiscyty na najdziwniejszy transfer w dziejach. Napastnik trafił do angielskiego Southampton, po tym jak zimą 1996 roku menedżer klubu – Graeme Souness – stał się ofiarą oszustwa. Do trenera zadzwonił człowiek podający się za zdobywcę Złotej Piłki George'a Weaha i powiedział, że zna idealnego kandydata do gry w ataku Świętych. Proponowanym piłkarzem był amator Ali Dia, a tajemniczym rozmówcą – dobry kolega senegalskiego napastnika.
Souness dał się jednak nabrać, Dia podpisał miesięczny kontrakt, a po odbyciu jednego treningu z drużyną, znalazł się niespodziewanie w kadrze na mecz ligowy z Leeds. Na debiut nie musiał długo czekać. W 36. minucie meczu boisko z powodu urazu opuścił Matthew Le Tissier. Dia otrzymał swoją szansę, jednak zaprezentował się tak słabo, że po trzech kwadransach wrócił na ławkę rezerwowych. Senegalczyk nie dostał już kolejnych okazji do zaprezentowania swoich umiejętności, ponieważ kilka dni później... uciekł z klubu. Więcej o nim pisaliśmy TUTAJ!
Allan Simonsen
Ciekawą historię transferową napisał reprezentant Danii i laureat Złotej Piłki z 1977 roku. Napastnik z powodzeniem grał w Barcelonie, w jej barwach zdobył m.in. Puchar Hiszpanii i Puchar Zdobywców Pucharów. Jednak latem 1983 roku działacze klubu postanowili ściągnąć do Katalonii Diego Maradonę. Zasady ligi nie pozwalały, by w drużynach grało więcej niż dwóch piłkarzy z zagranicy. Ktoś musiał ustąpić miejsca Argentyńczykowi i padło na Simonsena. Duńczyk został wystawiony na listę transferową i nie mógł narzekać na brak zainteresowania. Faworytami do podpisania kontraktu z napastnikiem były drużyny Realu Madryt i Tottenhamu Hotspur.
Tymczasem Simonsen zaskoczył wszystkich i wybrał ofertę występującego wówczas w drugiej lidze angielskiej Charltonu Athletic. Jak sam przyznał, chciał odpocząć od presji obecnej w wielkiej piłce. Jednak władze klubu źle oszacowały swoje wydatki i z powodu problemów finansowych musieli Duńczyka sprzedać. Po szesnastu rozegranych meczach piłkarz opuścił drużynę i wrócił do ojczyzny.
Baerke van der Meij
Ten transfer pozostałby zupełnie niezauważony, gdyby nie fakt, że nowy zawodnik holenderskiego VVV Venlo w chwili podpisania kontraktu miał jedynie osiemnaście miesięcy. Całe przedsięwzięcie było oczywiście zaplanowaną wcześniej akcją marketingową, dzięki której klub symbolicznie pokazał, że chce postawić na młodzież. Nie oznacza to jednak, że młody Baerke nie ma nic wspólnego z futbolem. W 2011 roku na portalu YouTube pojawił się krótki film, na którym bohater transferu trafia pluszową piłką wprost do kosza z zabawkami. Nagranie cieszyło się ogromną popularnością, a władze klubu w sprawny sposób postanowiły wykorzystać całe zamieszanie, by podkreślić swoją wiarę w umiejętności młodych zawodników z okolicy.