| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Steeven Langil w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" wytłumaczył się z kontrowersyjnego wywiadu udzielonego w belgijskiej prasie. – Nie powiedziałem, że w klubie jest rasizm. Moje słowa przekręcono – zapewnił Belg. Jego zachowanie krytykują jednak pozostali legioniści, a klub zapowiada konsekwencje.
Po wypożyczeniu do Waasland-Beveren Langil poskarżył się na łamach "Het Laatste Nieuws" na rasizm, który rzekomo spotkał go w Polsce. – Zarówno wewnątrz klubu jak i poza nim dotknął mnie problem rasizmu. Chciałem uciec z Warszawy jak tylko szybko się dało – wyznał.
"Przegląd" dał mu okazję, by wytłumaczyć się z tych słów. – Nie powiedziałem, że w Legii pracują rasiści. W klubie nikt nigdy nie potraktował mnie w taki sposób. Natomiast doświadczyłem rasizmu w innych miejscach, choćby na stadionach – zapewnił. Również na stadionie Legii.
"Tu wszyscy to palą"
Belgijski skrzydłowy zagrał tylko raz u Jacka Magiery – w wyjazdowym meczu Ligi Mistrzów ze Sportingiem Lizbona. Niedługo później w sieci pojawiły się nagrania z dwóch imprez w mieszkaniu Langila. Już po pierwszej usłyszał reprymendę. Po drugiej – ukarano go odebraniem dwóch pensji.
– Oczywiście, że byłem zły i to bardzo zły. Uważam to za niesprawiedliwość. Nie zrobiłem nic złego. I co z tego, że wziąłem udział w imprezie? To normalna sprawa. Na mój temat powiedziano wiele nieprawdy, np. że paliłem marihuanę. A to była tylko szisza. (...) W Belgii prawie wszyscy zawodnicy ją palą – tłumaczył.
Transferowy niewypał Legii ma też zarzuty do pracy Jacka Magiery. – Gdy po meczu ze Sportingiem powiedział, że nie grałem z powodu na kontuzji, to była nieprawda. (...) Dużo lepsze relacje miałem z Besnikiem Hasim. Magiera nie dał mi szansy – stwierdził.
"Tak robią słabi ludzie"
Langil ocenił też, że "w Polsce stracił pięć miesięcy", ale po powrocie do "Belgii nie musi niczego udowadniać". Zapewnił też, że przedstawiciele Legii mogą do niego zadzwonić, jeśli będą chcieli wytłumaczyć słowa o rzekomym rasizmie.
Klub już zapowiedział jednak, że wyciągnie konsekwencje wobec tych oskarżeń. – Jego słowa szkodą wizerunkowi klubu. (...) Sprawę badają nasi prawnicy – powiedział "PS" dyrektor Legii ds. mediów i public relations, Seweryn Dmowski.
Zachowanie Belga krytykują też piłkarze stołecznej drużyny. – Klub dał mu szansę, a on się na niego wypina. Takich wypowiedzi udzielają tylko słabi ludzie. Wygląda na to, że robi wszystko, by się tu już nie pojawić – skomentował Arkadiusz Malarz, a Jakub Rzeźniczak napisał na Twitterze: "Szkoda prądu na gościa, który zagrał w Legii sześć spotkań".
@PP1916 ale czemu nie? Zarzucając to klubowi zarzuca wszystkim jego pracownikom, kibicom i osobom związanym z Legią.
— Jakub Rzeźniczak (@JakubRzezniczak) 26 stycznia 2017