Nieuznany gol dla Barcelony w meczu z Betisem sprawił, że w Hiszpanii znów zrobiło się bardzo głośno na temat wprowadzenia technologii goal-line. Primera Division to jedyna z najmocniejszych europejskich lig, w której sędziowie wciąż nie mogą liczyć na wsparcie nowinek technicznych...
Od dawna wiadomo, że praca hiszpańskich sędziów pozostawia wiele do życzenia. Błąd popełniony przez Jose Hernandeza Hernandeza w niedzielnym spotkaniu może wpłynąć na losy walki o mistrzostwo kraju. Arbiter nie uznał prawidłowo strzelonego gola przez Jordiego Albę. Jego zdaniem, piłka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej, chociaż było zupełnie inaczej...
To nie pierwsza "bramka widmo" w ważnych rozgrywkach. W przeszłości sędziowie uznawali, bądź nie, podobne, a nawet bardziej kontrowersyjne gole. Przykładem może być gol strzelony przez Franka Lamparda podczas mundialu w RPA. Anglicy przegrywali z Niemcami 1:2, a Lampard zdecydował się na mocne kopnięcie z dystansu, po którym piłka odbiła się od poprzeczki i przekroczyła linię bramkową. Sędzia Jorge Larrionda nie uznał jednak trafienia. Lwy Albionu przegrały 2:4.
Inny przykład to chociażby bramka zdobyta przez Stefana Kiesslinga w październiku 2013 roku w starciu Bundesligi, w którym Bayer Leverkusen pokonał Hoffenheim (2:1). Piłka wpadła do bramki przez... dziurę po zewnętrznej stronie siatki, ale sędzia zaliczył gola. Niemiecka federacja piłkarska uznała, że zawody nie zostaną powtórzone. Władze ligi, świadome skutków, jakie wynikają z pomyłek arbitrów, zdecydowały się jednak na wprowadzenie goal-line.
Primera Division jest jedyną z czołowych europejskich lig, która wciąż nie zdecydowała się na zastosowanie technologii. Wcześniej wprowadzono to już w Anglii, Francji, Włoszech czy wspomnianych Niemczech. Goal-line jest używane podczas spotkań Ligi Mistrzów i Ligi Europejskiej, było też stosowane na Euro 2016.
– Nie będziemy używać tej technologii. Jest zbyt droga – mówił w czerwcu ubiegłego roku Javier Tebas, prezes hiszpańskiej federacji piłkarskiej. To dość zaskakujące, biorąc pod uwagę, jak wielkie zyski generuje La Liga.
– Takie sytuacje, jak ta z niedzielnego spotkania udowadniają, jak potrzebne jest wprowadzenie tej technologii w największych ligach. Dziwię się, że w Hiszpanii jeszcze się na to nie zdecydowano – powiedział Michał Listkiewicz były międzynarodowy sędzia i dawny prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Ostatnie wydarzenia mogą jednak skłonić władze hiszpańskich rozgrywek do zmiany podejścia. Media już zaczęły spekulować, że goal-line pojawi się w Primera Division od kolejnego sezonu.
Dotychczas zdecydowało się na to najbogatsze ligi. Czy możliwe jest wprowadzenie tej technologii do rozgrywek polskiej Ekstraklasy? – Myślę, że to realne. Większość stadionów jest na dobrym poziomie. Wiadomo, że problemem byłyby finanse, ale być może udałoby się pozyskać odpowiednie środki od sponsorów oraz PZPN-u... Goal-line, tak jak każda nowinka techniczna, z czasem będzie coraz tańsze – twierdzi Listkiewicz.
To jednak w Hiszpanii gra się o zdecydowanie większe pieniądze. Jak zauważył Luis Enrique, sędziowie potrzebują pomocy. Dziwne, że władze ligi, która rocznie notuje zyski liczone w setkach milionów euro, nie są w stanie zapewnić im wsparcia...