Monaco nieoczekiwanie zremisowało na wyjeździe z Bastią 1:1 (0:1) w meczu 26. kolejki Ligue 1. Cały mecz w zespole z Księstwa rozegrał Kamil Glik, który przez niemal 80 minut grał z zabandażowaną głową. Pomimo wpadki, klub Polaka pozostanie liderem rozgrywek.
Do groźnie wyglądającego starcia doszło w 12. minucie meczu. Kamil Glik zderzył się w powietrzu głowami z Prince'em Oniangue i przez dłuższy czas nie podnosił się z murawy. Zalanego krwią reprezentanta Polski szybko opatrzyli klubowi lekarze, owijając głowę obrońcy kilkoma warstwami bandaży.
Niedługo później głowa rozbolała Polaka jeszcze bardziej. W 19. minucie idealne dośrodkowanie Pierre'a Bengtssona wykończył strzałem z bliskiej odległości Sadio Diallo, dając Bastii nieoczekiwane prowadzenie. Glik przy golu nie zawinił, prawie zawinił za to... sędzia, który na środek boiska wskazał dopiero dzięki sygnalizacji technologii goal-line.
Goście szukali jak najszybszego rewanżu, ale długo nie udawało im się sforsować zasieków postawionych przez przedostatni zespół Ligue 1. Sygnał do boju dał w 52. minucie Bernardo Silva, wyrównując stan meczu strzałem głową.
Na więcej ani jednych, ani drugich nie było już stać. Goście przeważali, w końcówce sędzia mógł podyktować rzut karny za faul na Gliku, ale ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem.