Bayern Monachium bardzo długo przegrywał z Herthą na jej stadionie, ale ostatecznie zremisował 1:1 dzięki trafieniu Roberta Lewandowskiego w szóstej minucie doliczonego czasu gry. Zawodnicy z Berlina byli po tym spotkaniu wyraźnie zawiedzeni.
– Zagraliśmy mecz życia. To chyba jakieś niepisane prawo, że nie wolno z nimi wygrać – stwierdził tuż po końcowym gwizdku obrońca HBSC, Sebastian Langkamp.
Rozgoryczony był także szkoleniowiec gospodarzy, Pal Dardai. – Niestety, oglądaliśmy bardzo dużo doliczonego czasu. Myślę, że to bonus dla Bayernu. Po pięciu minutach powinien nastąpić koniec – mówił zdenerwowany.
Bawarczycy od początku roku mają nieprawdopodobne szczęście w końcówkach. Rzutem na taśmę pokonali już trzeciego rywala. Przed Herthą tę gorzką pigułkę przełknąć musiały SC Freiburg (1:2 po golu w 91. minucie) oraz FC Ingolstadt (0:2 po dwóch golach w 90. i 91.). Co ciekawe: we Fryburgu i Berlinie szalę na korzyść Bayernu przechylał Lewandowski.
Nic więc dziwnego, że piłkarze Bayernu mogli być zadowoleni. Kapitan Philipp Lahm podkreślał, że drużyna walczy do końca. Z kolei Thomas Mueller komplementował przeciwników. – Hertha grała dobrze jak zwykle. Bronili się świetnie, a potem nas gnębili – stwierdził Niemiec.
– Wiedzieliśmy, że będzie trudno. Hertha zagrała doskonałą pierwszą połowę. Druga była już inna. Wywieraliśmy więcej presji. Zasłużyliśmy na gola, a wynik uważam za sprawiedliwy – mówił z kolegi trener Bayernu, Carlo Ancelotti.