| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa wróciła na zwycięski szlak. W meczu 24. kolejki Lotto Ekstraklasy pokonała na wyjeździe Zagłębię Lubin 3:1 (1:0). Dodatkowym smaczkiem był gol Macieja Dąbrowskiego, który jeszcze na początku tego sezonu reprezentował barwy Miedziowych.
Po meczach z Ruchem Chorzów (1:3) i Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (1:1) na mistrzów Polski spadła fala krytyki. Głównie za postawę w ofensywie, bo w pięciu meczach w 2017 roku legioniści strzelili zaledwie trzy gole. Trener Jacek Magiera musiał więc szukać nowych rozwiązań. Na ławce rezerwowych usiadł więc Tomas Necid, a rolę wysuniętego napastnika pełnił Miroslav Radović.
Serb zagrał po raz 244. w naszej ekstraklasie, zostając rekordzistą pod względem występów obcokrajowców na naszych boiskach. Jego ustawienie było być może kluczem do postawy Legii w tym spotkaniu. Goście od pierwszej minuty prezentowali się lepiej niż w poprzednich kolejkach, rozgrywając kilka kombinacyjnych akcji. Jedna z nich dała im prowadzenie.
W 37. minucie Radović zgrał do Guilherme, a ten "wypuścił" w pole karne Vadisa Odjidję-Ofoe. Belg nie zdecydował się na strzał, tylko spokojnie minął Polacka i wyłożył piłkę do Thibaulta Moulina. Francuz musiał tylko dostawić nogę. Był to jego pierwszy gol strzelony w naszej lidze i drugi w barwach drużyny z Łazienkowskiej.
Gospodarze próbowali głównie z dystansu, jednak Arkadiusz Malarz kilka razy musiał stanąć na wysokości zadania. Znacznie lepiej zaprezentowali się po przerwie. Stałe fragmenty znakomicie wykonywał Filip Starzyński, a w 56. minucie Hlousek nie upilnował Arkadiusza Woźniaka, który doprowadził do remisu.
Legioniści stracili kontrolę nad meczem, a Zagłębie atakowało coraz groźniej. Piłkę w bramce rywali dwukrotnie umieścił Lubomir Gouldan, ale za każdym razem był na spalonym. Kluczowa akcja meczu miała miejsce w 82. minucie. Moulin zagrał do Hamalainena. Fin trafił w poprzeczkę, ale do piłki dopadł Dąbrowski i umieścił ją w bramce swojej byłej drużyny.
Wynik ustalił w 88. minucie 17-letni rezerwowy Sebastian Szymański. po asyście Odjidji-Ofoe. Trzeba jednak zaznaczyć, że w momencie podania był na na spalonym. Niemniej Legia wygrała zasłużenia i nie straciła kontaktu z czołową czwórką ekstraklasy.