| Siatkówka / Rozgrywki Ligowe
Siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz przegrali u siebie 1:3 z Espadonem Szczecin. Dla obu drużyn był to bardzo ważny mecz, gdyż ważą się losy ew. udziału w barażu o pozostanie w ekstraklasie. – Spodziewaliśmy się trudniejszego meczu – przyznał zawodnik gości Dawid Murek.
Bydgoszczanie liczyli na to, że uda im się pokonać rywala, ale ich gra była bardzo nierówna, co w pełni wykorzystali rywale. – Obie drużyny zdawały sobie sprawę z tego, że jest to mecz za sześć punktów. Było to bardzo nerwowe i nierówne spotkanie, bo obie strony potrafiły zniwelować duże straty, sześciu, ośmiu punktów w trakcie praktycznie każdego seta. Szczecin był dziś jedna skuteczniejszy. Nasza sytuacja jest delikatnie mówiąc ciężka, bo terminarz nie sprzyja nam w tym momencie. Przed nami spotkania z zespołami z pierwszej ósemki, ale będziemy walczyć, bo nie pozostaje nam nic innego. Musimy wierzyć, że uda się jeszcze uniknąć gry w barażach, bo teraz praktycznie już tylko o to chodzi – powiedział środkowy Łuczniczki Wojciech Jurkiewicz.
Jedną z głównych przyczyn porażki, zdaniem szkoleniowca Łuczniczki Dragana Mihailovica, są kwestie mentalne. – Problem siedzi z pewnością w głowach siatkarzy. Trudno go teraz w pełni opisać, ale wiem, że jest on złożony nie tylko z tego, co dzieje się teraz, ale co działo się wcześniej. Ten tydzień był dla nas trudny, gdyż nasi podstawowi przyjmujący Igor Yudin i Milan Katic borykają się z drobnymi kontuzjami, które nie pozwalają im na treningi w pełnym obciążeniu. Stąd zrozumiałe są czasami pojedyncze błędy, ale dziś, jak spojrzymy na statystyki z meczu, są one bardzo dziwne. Nasza skuteczność w ataku jest niższa przy dobrym przyjęciu niż przy złym. Podsumowując, wynik jest 1:3, a mieliśmy ten mecz wygrać, by zabezpieczyć sobie końcówkę rundy zasadniczej. Nasza sytuacja nie jest łatwa, ale będziemy próbować zmotywować chłopaków, by uwierzyli w siebie i walczyli o każdą piłkę w kolejnych spotkaniach – powiedział Mihailović.
Jednym z siatkarzy Espadonu, który jeszcze niedawno występował w Bydgoszczy był Dawid Murek, który jak przyznał, spodziewał się trudniejszego meczu w grodzie nad Brdą. – Przyjeżdżaliśmy do Bydgoszczy z nastawieniem, że będzie to długi i ciężki mecz. Jednak, mimo że po wyniku może do końca tego nie widać, prowadziliśmy w setach wysoko i tylko nasze błędy, roztargnienie, może trochę fantazja nasz gubiła. Przeciwnik nas doganiał z wynikiem, ale ostatecznie zachowywaliśmy zimną krew, wygraliśmy i zdobyliśmy cenne trzy punkty – powiedział.
Dodał także, że wierzy, iż po tym zwycięstwie będzie im jeszcze łatwiej dopingować się do walki o utrzymanie. – Mieliśmy trochę problemów i to nie tylko sportowych na początku sezonu. Kalendarz tak był ustawiony, że pierwsze mecze graliśmy ze zdecydowanymi faworytami ligi i kiedy dostaje się pierwsze pięć spotkań +w łeb+, potem jest się trudno podnieść. Nie ma się jednak co usprawiedliwiać i rozpamiętywać tego co było. Cieszymy się aktualną grą, która zaczęła się nam układać – dodał.
Przyznał także, że spodziewał się bardziej stabilnej gry bydgoszczan. – Wydawało nam się, że szczególnie atak będzie skuteczniejszy. Oglądaliśmy wcześniejsze mecze na wideo i bardzo dobrze prezentował się Bartosz Filipiak. Nastawiliśmy się właśnie na niego i myślę, że udało się nam go trochę wyeliminować, potem się pogubił, więc odebraliśmy mu trochę pewności w grze. Podobnie było z Igorem Yudinem, który jest drugą armatą Bydgoszczy. Myślę, że to było najważniejsze i dało nam wygraną – ocenił Murek.
Kolejne spotkanie bydgoszczanie rozegrają w Bełchatowie, a szczecinianie podejmą we własnej hali Indykpol AZS Olsztyn.