| Kolarstwo / Kolarstwo szosowe
– Zaatakowałem na lekkim zjeździe. Czułem, że nikt tego nie potraktuje zbyt poważnie, bo wszyscy już czekali, by rozstrzygać wyścig w ostatnim sektorze – przyznaje Michał Kwiatkowski, który w sobotę wygrał prestiżowy wyścig Strade Bianche. To jego pierwsze zwycięstwo od ponad jedenastu miesięcy.
Sebastian Parfjanowicz, TVP Sport: – Kto cię nauczył tak otwierać szampana? (w mediach społecznościowych Team Sky można obejrzeć jak Michał Kwiatkowski wykonuje formę sabrage – tyle że zamiast szabli do otwarcia szampana używa noża – przyp. red.)
Michał Kwiatkowski: – To dawna sprawa. Alessandro Petacchi pokazał nam tę sztuczkę, kiedy w 2013 roku przyszedł do drużyny Quick Step.
– Masz bardzo zmęczony głos. Długie było to świętowanie?
– Nie. Ale dziś wyszło zmęczenie. Fizyczne, bo to jednak był bardzo ciężki wyścig. Psychiczne pewnie trochę też. Taki dzień jest jednak zupełnie inny. Od mety do późnej nocy się ekscytujesz. Ekscytujesz się na podium, ekscytujesz się podczas wspólnej kolacji, ekscytujesz się przed snem. Długo nie można zasnąć.
– Po tych trudniejszych miesiącach to była inna ekscytacja niż wcześniej? Mocniejsza?
– Na pewno inna. Przede wszystkim dlatego, że meta w Sienie jest chyba najpiękniejsza ze wszystkich. Absolutnie wyjątkowa. Jak zaczynasz podjazd na Piazza del Campo, gdy wjeżdżasz w te wąskie uliczki między budynkami, to już tam jest dużo kibiców. Ale z każdą sekundą słyszysz coraz większy hałas. Nagle ten ostatni zakręt i otwiera się przed tobą rynek w Sienie. Jest jak stadion pełen ludzi. Krzyk niesamowity. Nie słyszysz własnych myśli. Jeśli jeszcze wjeżdżasz tam sam i masz możliwość nacieszenia się chwilą, to przeżycie jest wielkie.
– Przeżyłeś już to w 2014 roku. Wtedy łapałeś się za głowę, teraz podkręcałeś tłum do głośniejszej owacji.
– Teraz też mogłem się złapać za głowę, bo nie spodziewałem się zwycięstwa, podobnie jak trzy lata temu. Choć w 2014 bardziej sterowałem kierownicą, nogi były dużo lepsze.
– Czego dowodem podjazd na Piazza del Campo i słynne "bye-bye Peter Sagan".
– Byłem wtedy w świetnej formie i naprawdę czułem, że mogę ten wyścig wygrać. Miałem dużą pewność siebie. Teraz jest inny moment sezonu. Forma nie jest najwyższa, zgodnie z planem. Czekamy na kwiecień. Nie znaczy to oczywiście, że stanąłem na starcie bez woli walki i wiary w zwycięstwo. Tylko scenariusz był zupełnie inny niż w 2014.
– W pierwszym wywiadzie po zwycięstwie powiedziałeś, że decyzję o samotnej ucieczce podjąłeś, bo miałeś dość gierek.
– Grupa była naprawdę znakomita. Ale każdy tam coś rozgrywał, to normalne. Mnie zależało na zorganizowanej pracy, Zdenek Stybar czy Greg Van Avermaet mieli blisko za plecami kolegów, więc i plany inne. Tom Dumoulin też jakoś nie kwapił się do współpracy. Były gierki, czarowanie. Wiedziałem, że jeśli pozwolę, by decydująca rozgrywka przeniosła się na ostatni podjazd, to sam nie dam rady.
– Dlaczego byłeś sam?
– Przez kraksy, które zatrzymały moich kolegów. Sam miałem duże szczęście, że się obroniłem przed upadkiem. Nie do końca wiem, jak to zrobiłem. Padali przede mną po prawej, padali po lewej. Jakoś wyhamowałem, wjechałem na trawnik, wypiąłem jednego buta i wyminąłem to zamieszanie. Błyskawicznie zrobiło się 15-20 sekund straty do grupy z zawodnikami Lotto, ale w dobrym towarzystwie szybko udało się ich dogonić.
– Wracam do decydującej akcji, 15 kilometrów przed metą. Mówisz, że nie czułeś się supermocny, w grupie fenomenalni kolarze, a ty zrywasz się sam jeden. Skąd wiara, że się uda?
– Jak już mówiłem: w sumie nie miałem wyjścia. To była moja jedyna szansa. Pomyślałem sobie: "Co ty tu jeszcze robisz?” To prawda, że nie czułem się za dobrze w sektorze Santa Maria, myślałem, że to nie jest dzień, w którym sam rozerwę stawkę. W ostatecznym rachunku to mi wyszło na plus. Trochę się pooszczędzałem, schowałem za plecy rywali. Z kolei Stybar czy Van Avermaet tam poszarżowali i może potem za to zapłacili, kiedy ja uciekałem. Zaatakowałem na lekkim zjeździe. Tak czułem, że nikt tego nie potraktuje zbyt poważnie, bo wszyscy już czekali, by rozstrzygać wyścig w ostatnim sektorze. W sumie się cieszyłem, że uciekam sam, a za plecami większa grupka. Bo – paradoksalnie – im więcej kolarzy, tym większa szansa, że będą się na siebie oglądać. A ja przeszedłem do trybu "czasówki". Jechałem sobie po prostu swoim tempem, nie musiałem walczyć z innymi kolarzami.
– Miałeś informacje o przewadze, radio działało? Czasami przy większej odległości traci się zasięg i kolarz zostaje naprawdę zupełnie sam.
– Zasięg był przez cały czas. Miałem pełną informację. Dyrektor sportowy Dario Cioni mówił przez cały czas, nie przestawał mnie motywować. "Zrobisz ten numer, zrobisz ten numer" – cały czas to powtarzał.
– Na mecie była euforia?
– Mnóstwo gratulacji, wiadomości w telefonie. Przepraszam, jeszcze nie zdążyłem wszystkim odpisać. Najbardziej żałuję, że nawet się nie zobaczyłem z Michałem Gołasiem, bo musiał pędzić na samolot. Od niedzieli startuje w wyścigu Paryż – Nicea. Podobno był pod podium, krzyczał podczas hymnu, ale ja go niestety nie widziałem.
– Na zwycięstwo czekałeś ponad 11 miesięcy. Teraz wreszcie czujesz, że jesteś na dobrej drodze?
– Nie o zwycięstwo tu chodzi, choć oczywiście ono cieszy. Ale nawet jakbym skończył w pierwszej "10", to nie miałbym powodów do zmartwień. Po prostu dobrze się czuję, wiem jaką pracę wykonałem i, w jakim momencie jestem. Ta meta w Sienie jest – mam nadzieję – dopiero początkiem.
– Wszyscy mówią, że wrócił Kwiatkowski z 2014 roku, kiedy wygrał Strade Bianche, a potem mistrzostwo świata.
– Przede wszystkim wróciła radość z kolarstwa. Po ostatnim sezonie naprawdę oderwałem się sportu. Dzięki bliskim odpocząłem. I kiedy wróciłem do treningów w zimie, to wróciłem po to, by cieszyć się rowerem. Oczywiście, wyciągam wnioski z gorszych okresów, zmieniamy trening, reagujemy. Ale najważniejsza zmiana zaszła w głowie. Nie nakładam na siebie żadnej presji. Mam znów frajdę z tego co robię i ta frajda będzie ze mną przez cały sezon.
Rozmawiał Sebastian Parfjanowicz
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.