Błędne decyzje sędziego Deniza Aytekina miały wielki wpływ na wynik meczu Barcelony z Paris Saint-Germain (6:1). Ale gracze PSG sami apelują do fanów: nie obwiniajcie sędziego, to my zawiedliśmy. Trudno się z nimi nie zgodzić. Oto pięciu – naszym zdaniem – głównych winowajców środowej klęski.
Nie powinno być karnego, po którym padł gol na 5:1. Powinien za to być po faulu Javiera Mascherano na Angelu Di Marii. A Neymar za chamskie kopnięcie Marquinhosa mógł wylecieć z boiska. To wszystko prawda. Sędzia Deniz Aytekin się nie popisał, a obserwator meczu z ramienia UEFA – Michał Listkiewicz – na pewno uwzględnił to w swoim raporcie.
Ale to nie Aytekin wyszedł na ten mecz z nastawieniem, by tylko przetrwać i stracić co najwyżej trzy gole. To nie sędzia zmarnował dwie sytuacje sam na sam z Markiem-Andre ter Stegenem. To nie on spanikował w 88. minucie i to nie on pozwolił uciec Sergiemu Roberto w ostatniej akcji meczu.
Oddajmy głos prezesowi PSG Nasserowi Al-Khelaifiemu: – Nawet jeśli sędzia powinien odgwizdać dla nas dwa rzuty karne, to i tak nie możemy szukać wymówek. Nie graliśmy w ogóle w pierwszej połowie.
Wtóruje mu Marco Verratti: – Musimy znaleźć siły, aby podnieść głowy i zareagować jak mężczyźni. Jesteśmy smutni, ale nie przegraliśmy 1:6 z powodu sędziego. To my jesteśmy za to odpowiedzialni.
Skoro zgodziliśmy się wspólnie, że to przede wszystkim sami goście są winni tej kompromitującej porażki, to wskażmy palcem, kto zawinił najbardziej.
Winny: Kevin Trapp
Teoretycznie żaden z goli nie jest wyłącznie jego winą. Ale Niemiec grał "elektrycznie" przez cały mecz. Źle wychodził do piłek, zaliczał "puste przeloty", piąstkował piłki, które mógł łapać. Powinien lepiej zareagować przy pierwszym i przy drugim golu. Przy trafieniu Neymara nie podjął nawet próby interwencji. W kolejnym ważnym meczu zawiódł. Przynajmniej zaliczył najwięcej podań w całym zespole PSG (50). To wiele mówi.
Winny: Thiago Silva
W pierwszym meczu nie zagrał i obrona PSG tworzyła monolit. W rewanżu jako kapitan pozwolił na stratę sześciu goli, a po kolejnych bramkach tylko rozkładał ręce i krzyczał na kolegów. W drugiej połowie zanotował trzy (!) podania. Kapitan drużyn, które doznały dwóch najgłośniejszych demolek w XXI wieku (1:7 w półfinale mundialu 2014 i środowe 1:6), nie może nosić miana "najlepszego stopera świata". Zauważyli to już wszędzie poza Paryżem.
Winny: Serge Aurier
Gdyby Unai Emery mógł cofnąć czas, nie wpuściłby go na boisko w 75. minucie. Niefrasobliwy obrońca przy golu na 6:1 miał kryć Sergiego Roberto. Zamiast wbiec za nim w pole karne stał jak słup soli. Tak padła decydująca bramka. Cytując popularnego mema: "you had one job..."
Winny: Angel Di Maria
Z trzech zmienników PSG tylko Grzegorz Krychowiak nic nie zawalił. Nie miał za bardzo jak, bo grał trzy minuty. Fatalną zmianę dał za to Di Maria, który wszedł za kompletnie bezbarwnego Lucasa. Zdążył gestem uciszyć fanów Barcy po golu na 1:3, ale kiedy sam mógł pokonać ter Stegena kompletnie zawiódł. Sytuacja z 85. minuty będzie mu się śniła po nocach. Poza tym to Argentyńczyk faulował Neymara przed golem z wolnego, który przywrócił nadzieje Barcelonie. – Znajomi już pogratulowali mi awansu – mówił Di Maria po pierwszym meczu. Pycha kroczy przed upadkiem.
Winny: Unai Emery
Nastawił zespół na totalną defensywę. Przez całą pierwszą połowę PSG nie myślało o grze w piłkę. Słowo "pressing" chyba w ogóle nie padło na przedmeczowej odprawie. Wyglądało to tak, jakby Hiszpan w ogóle nie przygotował drużyny na scenariusz, w którym musi bronić wyniku w końcówce. Czyli ten najbardziej prawdopodobny. Kiedy zespół traci trzy gole między 88. i 95. minutą część odpowiedzialności musi spaść na trenera. Wydana przed rokiem biografia Emery'ego nosi tytuł "Mentalność zwycięzcy". Czas pomysleć o reedycji.
Oskarżeni o współudział: cała reszta
Thomas Meunier się poślizgnął i dał absurdalnego karnego Barcelonie. Poza tym przez cały mecz nie radził sobie z Neymarem. Marquinhos dał się ośmieszyć Inieście przy golu na 0:2. Layvin Kurzawa też się nie popisał w tej sytuacji. Andre Rabiot i Marco Verratti byli cieniami samych siebie z pierwszego meczu i pełnili role statystów w środku pola. Blaise Matuidi grał jak uczniak, a nie jeden z najbardziej doświadczonych graczy PSG. Lucas i Julian Draxler byli kompletnie nieobecni. Nawet Cavani zasłużył na naganę. Owszem, strzelił gola, ale mógł jeszcze dwa, a jednego zwyczajnie musiał.
Zawiódł cały zespół z Paryża. Gdy grasz na Camp Nou, naprzeciw masz tercet "MSN", rywale symulują, a sędzia nie pomaga, to po prostu musisz zagrać najlepiej jak potrafisz. PSG zagrało najgorzej.
Radosław Przybysz
Follow @RadekP92