W kadrze U-21, powołanej na towarzyskie mecze z Włochami (23 marca) i Czechami (27 marca), zabrakło kilku zawodników, którzy w 2016 roku regularnie się w niej znajdowali. Czy nieobecność na ostatnich testach przed Euro 2017 sprawia, że muszą czuć się skreśleni z udziału w czerwcowych mistrzostwach?
Polska, jako organizator młodzieżowych mistrzostw Europy, jest
zwolniona z udziału w kwalifikacjach i od dwóch lat rozgrywa tylko
mecze towarzyskie. Selekcjoner Marcin Dorna ma powody do
optymizmu – biało-czerwoni przegrali tylko jeden z 11 sparingów, a
2016 rok zakończyli niespodziewanym zwycięstwem z Niemcami.
W kadrze Dorny nikt nie ma jednak abonamentu na grę i trener dowiódł tego wysyłając ostatnie powołania. Pominiętym zawodnikom dał jasny sygnał: tylko grając regularnie w klubie zachowacie szanse na udział w najważniejszej imprezie od lat. Zwłaszcza, że konkurencja jest bardzo mocna.
Bartłomiej Drągowski (Fiorentina)
Szanse na Euro: 15 proc.
Jeszcze niedawno wydawało się, że będzie numerem jeden w polskiej bramce na Euro, ale po transferze do Fiorentiny zatrzymał się w rozwoju. Nie dość, że nie rozegrał w jej barwach ani jednego meczu, to jeszcze miał problemy z kolanem, przez które jego licznik w młodzieżowej drużynie Primavery zatrzymał się na dwóch spotkaniach.
Kontuzja uniemożliwiła wypożyczenie zimą, ale Drągowski i tak uparł się, że jeszcze zrobi karierę we Florencji. Problemy wychowanka Jagiellonii otworzyły szansę przed Maksymilianem Stryjkiem, który regularnie gra w drużynie rezerw Sunderlandu. A pierwszym bramkarzem na Euro będzie prawdopodobnie Jakub Wrąbel, wypożyczony ze Śląska Wrocław do Olimpii Grudziądz.
Alan Uryga (Wisła Kraków)
Szanse na Euro: 15 proc.
Obrońca albo pomocnik Wisły był na wszystkich zgrupowaniach "młodzieżówki" w 2015 roku, ale już w 2016 grał coraz mniej. Dorna uznał wreszcie, że kadra bez Urygi nic nie traci, a los wychowanka Białej Gwiazdy przypieczętowała runda wiosenna Ekstraklasy, w której nie pojawił się na boisku nawet na minutę. Kiko Ramirez najwyraźniej nie jest fanem jego talentu.
Jarosław Jach (Zagłębie Lubin)
Szanse na Euro: 70 proc.
Oficjalny serwis PZPN nie bez powodu nazywa go filarem i liderem kadry U-21. Jach rozegrał w pełnym wymiarze każdy z 11 sparingów w ostatnich dwóch latach. Nic dziwnego, że wieść o naderwaniu przez niego więzadeł stawu skokowego i koniecznej operacji przyjęto ze strachem. Początkowe diagnozy mówiły o absencji do końca sezonu, ale okazuje się, że nie musi być tak źle.
Tuż po zabiegu przeprowadzonym przez lekarza kadry Jacka Jaroszewskiego 21-letniego obrońcę odwiedził Dorna. – Trener dodał mi otuchy i zapewnił, że na mnie czeka. Powiedział, że wierzy, iż wrócę na mistrzostwa i pomogę reprezentacji w tym turnieju. To bardzo budujące – zdradził Jach serwisowi ŁączyNasPiłka.pl. Optymistyczny scenariusz zakłada, że gracz Zagłębia wróci do treningu w ciągu dwóch miesięcy. Z Włochami i Czechami na środku obrony zobaczymy pewnie Pawła Dawidowicza, Jana Bednarka i Igora Łasickiego, a szansę debiutu może też dostać Michał Helik z Ruchu Chorzów.
Arkadiusz Reca (Wisła Płock)
Szanse na Euro: 20 proc.
Był jednym z głównych architektów awansu Wisły Płock do Ekstraklasy, ale w niej nie idzie mu już tak dobrze. Skrzydłowy z Chojnic nie może ustabilizować swojej pozycji w zespole, a mimo wielu szans strzelił tylko dwa gole (wiosną jeszcze żadnego) i nie zaliczył ani jednej asysty. W drużynie Dorny też nie był pewniakiem. Dopiero jesienią zaliczył w niej pierwsze epizody. Rywalizacja z przodu jest na tyle mocna, że zawodnik Nafciarzy powinien się raczej pożegnać z marzeniami o Euro.
Kamil Mazek (Zagłębie Lubin)
Szanse na Euro: 30 proc.
Jesienią grał słabo (zero goli, zero asyst). Wiosną nie grał wcale. Przez zamieszanie z transferem do Zagłębia Lubin uciekło mu kilka spotkań, ale w ostatniej kolejce zaliczył debiut w barwach Miedziowych. Jeśli zacznie grać regularnie i będzie miał udział w golach, to może jeszcze zwrócić na siebie uwagę Dorny. Na razie przegrywa jednak rywalizację z Przemysławem Frankowskim i wracającym do kadry Bartoszem Kapustką.