Cracovia – GKS Tychy 4:2. Wciąż nie znamy mistrza

KS

GKS Tychy po raz kolejny nie zdołał zapewnić sobie mistrzostwa Polski. W szóstym meczu finału Polskiej Hokej Ligi lepsza okazała się Cracovia, która wygrała 4:2 i wyrównała stan rywalizacji (3–3). O tym, kto zdobędzie złote medale zdecyduje siódme spotkanie na lodowisku w Tychach.

APLIKACJA TVP SPORT – JAK POBRAĆ?

Po raz czwarty w historii Polskiej Hokej Ligi o tytule mistrza Polski zdecyduje siódmy mecz. Tyszanie w rywalizacji prowadzili już 3–1, jednak nie po raz kolejny nie potrafili postawić kropki nad "i". Presja w niedzielnym, decydującym spotkaniu będzie ogromna, bo hokeiści GKS próbują pokonać Cracovię w finale już po raz siódmy. Co więcej, podobna historia miała miejsce przed rokiem. Tychy prowadziły w finale 3–2, ale dwa ostatnie spotkania wygrała Cracovia i to ona zdobyła mistrzostwo Polski.

Bohater meczu:
Wyróżnić należałoby całą pierwszą piątkę Cracovii, a zwłaszcza duet Tomas Sykora – Petr Kalus, jednak na miano bohatera zasługuje przede wszystkim ten pierwszy. To właśnie Czech – gdy Pasy grały naprawdę słabo – poderwał swój zespół i na początku drugiej tercji kapitalnym uderzeniem wyrównał wynik spotkania. To także po jego świetnej indywidualnej akcji i dograniu do Petra Kalusa, Cracovia wyszła na prowadzenie, którego nie oddała już do końca.

Jak padały gole?

0:1 (9’). Wspaniała trójkowa akcja tyszan. Radosław Galant świetnie podaje do Jakuba Witeckiego, ten kładzie Rafała Radziszewskiego i oddaje krążek Matueszowi Bepierszczowi, który dopełnia formalności i pakuje go do pustej bramki.
1:1 (24’). Po zamieszaniu w tercji GKS krążek spadł do Sykory, a ten nie zastanawiał się i z okolic szóstego metra huknął w samo okienko bramki strzeżonej przez Stefana Zigardiego. Przepiękny gol Czecha.
2:1 (30’). Krystian Dziubiński z bliskiej odległości uderzył w słupek, a w polu bramkowym najsprytniejszy był Petr Kalus, który z bliska dobił go do pustej bramki.
2:2 (32’). Krążek wybity przez jednego z obrońców GKS trafił do Andreia Makarova, ten wyszedł sam na sam z Radziszewskim i pokonał go sprytnym uderzeniem między parkanami.
3:2 (37’). Ależ gra ta dwójka! Sykora "objechał" obrońcę i precyzyjnie podał do nadjeżdżającego Kalusa, który nie miał problemów z pokonaniem bramkarza GKS.
4:2 (46’). Głupi błąd Marcina Kolusza wykorzystał Peter Novajovsky, który podał do Damiana Kapicy, a ten w sytuacji sam na sam nie dał szans Zigardiemu.

Comarch Cracovia Kraków - GKS Tychy 4:2 (0:1, 3:1, 1:0).

Bramki: 0:1 Mateusz Bepierszcz (9), 1:1 Tomas Sykora (24), 2:1 Petr Kalus (30), 3:2 Andriej Makrow (32), 3:2 Petr Kalus (37), 4:2 Damian Kapica (46).

Kary: Cracovia – 16; GKS – 18 min. Widzów: 2 500.