Cash Broker Stal Gorzów to jeden z faworytów do triumfu w rozgrywkach PGE Ekstraligi. Honorowy prezes klubu, Władysław Komarnicki uważa, że najgroźniejszym rywalem aktualnych mistrzów Polski będzie Fogo Unia Leszno. – Mają fenomenalnych juniorów. Poza Maksymem Drabikiem, który będzie toczył z nimi bój o miano najlepszego młodzieżowca, nie ma nikogo, kto mógłby im dorównać – stwierdził w rozmowie ze SPORT.TVP.PL.
Władysław Komarnicki został prezesem gorzowskiego klubu w 2005 roku. Dwa lata później zespół prowadzony przez trenera Stanisława Chomskiego awansował do PGE Ekstraligi. Doszło do tego w cieniu skandalu. Finałowi rywale Stali złożyli propozycję korupcyjną Matejowi Ferjanowi. Słoweniec za celową słabszą jazdę miał otrzymać 40 tysięcy złotych.
Ostatecznie do wręczenia łapówki nie doszło, a sprawa miała swój finał w sądzie. Klub Motorowy Ostrów został również ukarany przez Polski Związek Motorowy grzywną w wysokości 400 tysięcy złotych, drużynie odebrano również siedem punktów w tabeli przed następnymi rozgrywkami.
Za kadencji Komarnickiego żużlowcy z Gorzowa Wielkopolskiego wywalczyli brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski. W zespole występowali wtedy między innymi Tomasz Gollob i Nicki Pedersen.
– W Ekstralidze drużynę wzmocnił Tomasz Gollob, który wcześniej przez cztery lata jeździł w Unii Tarnów. Trudno było go namówić na przenosiny do Gorzowa?
– Bardzo trudno, dlatego że w tym czasie był bardzo znanym zawodnikiem. Chrapkę na jego sprowadzenie miało wiele klubów. Nie ukrywam, że stoczyłem ogromny bój, żeby ostatecznie wybrał ofertę Stali.
– Gollob miał udział w wywalczeniu dwóch medali Drużynowych Mistrzostw Polski. Później na jego rady mógł też liczyć Bartosz Zmarzlik…
– Bartek miał niesamowity talent. Dostrzegł to również Gollob, ale trzeba też oddać trenerowi Chomskiemu, że to on jako pierwszy zauważył u niego ogromny potencjał. Namówił mnie, żebym podpisał Zmarzlikowi zgodę na wcześniejsze treningi na torze. Ryzykowałem wtedy niesamowicie, bo gdyby złapał kontuzję, płaciłbym mu odszkodowanie do końca życia. Gdyby – nie daj Boże – stało się jakieś nieszczęście, to miałbym kłopoty z prokuratorem. Wtedy ten chłopak miał 13 lat i trener zauważył, że na mini-torze może nabrać pewnych nawyków, które będzie trudno wyeliminować w przyszłości. Jako ówczesny prezes zgodziłem się na treningi, ale przez trzy lata chodziłem z "duszą na ramieniu". Pomimo zgody rodziców, mój podpis też był wtedy potrzebny.
– To trzyletnie doświadczenie Zmarzlika było widać na torze, kiedy dostał zgodę na starty. Prezentował się na motocyklu zdecydowanie pewniej niż rówieśnicy.
– Zdecydowanie tak. Nieoceniona była też pomoc wcześniej wspomnianego Golloba, którego namówiłem, żeby pomógł Bartkowi. Pamiętam jak dziś naszą rozmowę w ogrodzie. Tomek nie tylko wysłuchał starannie mojej prośby, ale też przeniósł ją na praktykę. Myślę, że przekazał mu wiele cennych wskazówek. Zresztą Zmarzlik jest mu bardzo wdzięczny, co podkreśla na każdym kroku.
– Nadchodzący sezon będzie dla Stali dziesiątym z rzędu w gronie najlepszych drużyn. W ostatniej dekadzie tylko Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra wywalczył więcej złotych medali DMP. Ta rywalizacja napędza oba kluby…
– Z perspektywy czasu nie patrzę na to przez pryzmat rywalizacji. Ziemia Lubuska jest ogromną siłą, bo nie ma drugiego województwa, gdzie byłyby dwie tak silne żużlowe drużyny. Trzeba to bardzo szanować. Chuchać i dmuchać, żeby się nie rozpadło…
– Przed tym sezonem do Stali dołączył Martin Vaculik. Jak ocenia pan ten transfer?
– Bardzo pozytywnie. Vaculik już wcześniej chciał jeździć w Gorzowie. Nawet kiedyś rozmawiałem z nim jako prezes. Tylko z różnych względów coś mu zawsze po drodze wypadało. Jeśli opanuje trudny technicznie gorzowski tor, to będzie jednym z liderów drużyny.
– O co powalczy w tym sezonie Stal?
– O finał. Lepiej muszą prezentować się tylko juniorzy i Krzysztof Kasprzak. W jego przypadku liczę na porównywalną formę jak przed rokiem. Wtedy na pewno będziemy w finale.
– Nie martwi pana jego przeciętna jazda w sparingach? Przed dwoma laty miał ogromne problemy, żeby uporać się z problemami sprzętowymi.
– To co przeszedł na pewno dało mu pewne doświadczenie. Nie sądzę, żeby wspólnie z ojcem do tego dopuścił, bo byłaby to ogromna strata na wizerunku. Odbiłoby się to również na finansach. Kasprzak za bardzo chce wygrywać, żeby znów jeździł na końcu stawki.
– Kto pana zdaniem będzie głównym rywalem Stali Gorzów w tym sezonie?
– Są takie trzy drużyny. Wymienię je w takiej kolejności: Fogo Unia Leszno, Betard Sparta Wrocław i Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra.
– Której z nich obawia się pan najbardziej?
– Leszno ma dwóch znakomitych juniorów. Obaj są na podobnym poziomie i jestem przekonany, że będą ogromną wartością dodaną. Poza Maksymem Drabikiem, który będzie toczył z nimi bój o miano najlepszego młodzieżowca, nie ma w PGE Ekstralidze nikogo, kto mógłby im dorównać. Muszę przyznać, że to fenomenalna dwójka…
– W Lesznie jest też sześciu seniorów, z których każdy ma swoje ambicje. Czy rywalizacja między nimi nie wpłynie na atmosferę w zespole?
– Nie zgodzę się z taką opinią. Oni muszą ze sobą rywalizować. Czasami zawodnicy, którzy mają zapewnione miejsce w składzie zachowują się różnie, a nieraz irracjonalnie. Rywalizacja jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Żużlowcom też nie!