Przełom w sprawie ataku na autokar z piłkarzami Borussii Dortmund. Niemieccy śledczy ustalili, że za zamachem stał mieszkaniec Tuebingen, 28-letni Siergiej W. Motywem miała być... giełda – sprawca chciał zarobić fortunę na spadku akcji BVB.
Najnowsze ustalenia w sprawie podali dziennikarze gazety "Der Spiegel". Nad zatrzymaniem sprawcy miało pracować blisko stu funkcjonariuszy czterech różnych grup policyjnych. Według ich ustaleń przestępca założył, że po bezprecedensowym ataku na autokar z piłkarzami akcje klubu na giełdzie stracą na wartości.
Siergiej W. to Niemiec rosyjskiego pochodzenia. Tuż przed próbą zamachu chciał kupić 15 tysięcy akcji o wartości blisko 80 tysięcy euro. Planował, że po pewnym czasie zyskają na wartości i będzie mógł zarobić na nich nawet ponad 3 miliony euro...
Sprawca planując atak spędzał czas w hotelu "L'Arrivee", który sąsiadował z miejscem ataku. Gdy wszyscy działali w przejęciu kilka chwil po wybuchu, mężczyzna miał... zamówić stek w hotelowej restauracji. Służby ustaliły, że już po zameldowaniu się na miejscu Siergiej W. zmienił pokój – wybrał taki, którego okna wychodziły na drogę, którą miał przejeżdżać autokar z piłkarzami BVB.
Według niemieckich mediów ładunki wybuchowe miały zostać odpalone zdalnie i zostały skonstruowane przez zatrzymanego mężczyznę, który był sprawnym inżynierem i konstruktorem. Tuż po ataku zatrzymano 26-letniego Irakijczyka, który miał powiązania z tzw. Państwem Islamskim, ale nie udowodniono jego związku ze sprawą. Podejrzewano też działaczy skrajnie antyfaszystowskich organizacji, ale ten trop także się nie sprawdził.