Wchodzący na scenę król nokautu Anthony Joshua (18-0, 18 KO) czy żywa legenda Władimir Kliczko (64-4, 53 KO)? To pytanie rozpala wyobraźnię fanów boksu na całym świecie. Oto pięć najważniejszych znaków zapytania przed hitowym pojedynkiem o dwa mistrzowskie pasy w kategorii ciężkiej, do którego dojdzie 29 kwietnia na Wembley.
Już na pierwszy rzut oka widać, że łączy ich wiele. Mierzą 198 cm i w sobotę wniosą do ringu około 110 kg mięśni. W świecie zdominowanym przez kontrowersje i wyzwiska pozostają na uboczu. Świetnie się znają i na każdym kroku okazują sobie szacunek. Ukrainiec zapraszał młodego rywala na sparingi już w 2014 roku, a po wspólnych sesjach zobaczył w nim swojego następcę.
Zmiana warty... już zdążyła się dokonać. To Joshua będzie w sobotę bronił mistrzowskiego tytułu federacji IBF, który wcześniej Kliczko posiadał przez blisko dekadę. Był z nim związany szczególnie – żadnego z innych pasów skutecznie nie bronił aż 18 razy! Oprócz tego do wzięcia będzie wakujące trofeum organizacji WBA, które dawny mistrz wyrwał w 2011 roku z rąk Davida Haye'a. I choć bukmacherzy w roli faworyta widzą Brytyjczyka, to bokserscy czempioni są podzieleni.
– Tyson Fury złamał Kliczkę mentalnie. To już inny człowiek. Joshua wygra przez nokaut do czwartej rundy. Jest za młody i za silny. Wychodzi, zadaje potężne ciosy i nie ma dla niego znaczenia, czym odpowie rywal – analizował Tony Bellew, były mistrz świata w kategorii junior ciężkiej i niedawny pogromca Haye'a. Podobnie typował Frank Bruno, były czempion królewskiej kategorii z lat dziewięćdziesiątych.
– To nie będzie łatwe, ale znam mojego brata jak nikt inny. Żaden bokser w tej wadze nie ma takiej techniki i tylu lat doświadczenia. Władimir zrobi wszystko co trzeba, by odnieść zwycięstwo – przewidywał Witalij Kliczko, który po raz kolejny pojawi się w narożniku brata. Z tą opinią zgodził się Tomasz Adamek, były rywal starszego z braci. Oto pięć największych niewiadomych przed sobotnią batalią.
Odpowiedzi na przynajmniej kilka z powyższych pytań poznamy w sobotę. Fachowcy i kibice nie mają wątpliwości – czeka nas pojedynek na najwyższym światowym poziomie. Bukmacherzy skłaniają się ku młodszemu z pięściarzy, podobnie jak ludzie ze świata boksu. W sondzie przeprowadzonej przez magazyn "The Ring" tylko jeden (!) spośród trzydziestu ankietowanych wskazał na zwycięski powrót byłego czempiona.
Z punktu widzenia Kliczki najważniejsze wydaje się wyciągnięcie rywala na głęboką wodę. Lee Wylie, bokserski analityk portalu "Fight City", uważa, że Ukrainiec będzie najłatwiejszy do trafienia w pierwszych rundach. Jeśli zdoła przetrzymać napór młodszego rywala i poradzi sobie z presją, to może wykorzystać większe doświadczenie i wygrać w ostatnich minutach.
To właśnie duża liczba niewiadomych sprawia, że sobotnia odsłona odwiecznej rywalizacji młodości z doświadczeniem zapowiada się aż tak pasjonująco. Jedno jest pewne – więcej do stracenia ma Kliczko. Dwóch porażek z rzędu nie zaliczył nigdy. Jeśli przytrafi mu się to w wieku 41 lat, to przyjdzie pora, by poważnie zastanowić się nad emeryturą. Zawsze pozostanie też opcja rewanżu, która znalazła się w kontraktach obu pięściarzy.
Joshua z kolei jak na wagę ciężką wciąż jest juniorem. Jeśli przegra, to zawsze – wzorem Kliczki i Lewisa – będzie mógł stworzyć się na nowo i wrócić mocniejszy. Nikt o zdrowych zmysłach nie kwestionuje jego talentu i wielkiej siły, jednak wielu już teraz widzi w nim nowego dominatora na miarę Mike'a Tysona. Aby zbliżyć się do tego miana, w sobotę musi zejść z ringu zwycięski...
Kacper Bartosiak
Follow @kacperbart